niedziela, 2 grudnia 2012

Zapiekanka z pora

Ochota na pory naszła mnie nagła i niespodziewana, ale przyczynę swoją mająca we fragmencie Anielskiej Kuchni obejrzanym przypadkiem. Siostra Aniela kroiła pory do surówki, tak wzruszająco namawiając do chowania paluszków, by ich wraz z porem nie posiekać. Przy najbliższych zakupach nabyłam więc pora słusznych rozmiarów, ale potrzebowałam obiadu, nie sałatki. Poza tym surowe pory mi nie służą- to jedna z niewielu rzeczy, po których ciężkość  w trzewiach odczuwam. Zrobiłam więc zapiekankę z ziemniakami.
Składniki:
  • 5 srednich ziemniakow
  • duży por
  • 2 łyżki masła
  • pół szklanki mleka
  • łyżka mąki
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa, kminek
Ziemniaki obrałam i pokroiłam w grubą kostkę, ale jak ktoś woli plasterki- to proszę bardzo. Obgotowałam je w niewielkiej ilości lekko osolonej wody, choć pewnie lepiej byłoby je obgotować na parze, w każdym razie zdrowiej.  Przez ok. pięć minut, tak by były twardawe. Por umyłam i pokroiłam w cieniutkie paseczki całą część białą i jasnozieloną. Gdybym miała to robić jeszcze raz wzięłabym jednak dwa pory, bo sie mocno kurczą przy duszeniu. Pokrojone pory poddusiłam z masłem, po kilku minutach dodałam łyżkę mąki rozbełtaną w połowie szklanki mleka. W ten sposób powstał beszamelo-podobny sos. Dosoliłam, popieprzyłam do smaku. Do naczynia wrzuciłam ziemniaki, posypałam kminkiem, na to położyłam równomiernie por, posypałam świeżo startą gałką muszkatołową. Jeśli ktoś ma ochotę, można wierzch posypać też startym serem. I to by było na tyle.



poniedziałek, 26 listopada 2012

Ciasto dyniowe z polewą winogronową

Bardzo często piekę ostatnio ciasta. Chyba nawet za często. Króluje szarlotka, bo wciąż mamy mnóstwo jabłek na strychu. Ale jedna z dyń też wymagała szybkiego zjedzenia, więc przerobiłam ją na zupę i ciacho. Dynię do ciasta można albo najpierw upiec i zblenderować, albo ugotować z niej mus, są też przepisy z surową, ale jeszcze tak -nie próbowałam.  Ja po prostu ścieram na tarce i gotuję dodając tylko odrobinę wody na dno garnka, na malutkim gazie. Natomiast polewa tego placka powstała z powodu nadmiaru winogron. To były takie nasze, nie ze sklepu, winogrona. Nieduże, ciemne o specyficznym smaku. Te, których nie zdążyły zjeść ani sroki, ani my, wrzuciłam do garnka. Zagotowałam z niewielką ilością cukru i po odciśnięciu, powstał świetny, bardzo gęsty sok. polałam nim jeszcze ciepłe ciasto i wstawiłam na jeszcze trochę do ciepłego piekarnika- powstała błyszcząca powierzchnia o niesamowitym, wiśniowo-fioletowym  kolorze. bardzo też dobrze pasowała smakiem do korzennego aromatu ciasta.
Składniki:
  • 2 szklanki mąki orkiszowej
  • 100ml oleju rzepakowego lub z pestek winogron
  • pół szklanki cukru trzcinowego
  • 2 duże jajka wiejskie
  • 3 łyżeczki proszku, szczypta soli
  • 2 szklanki musu z dyni
  • przyprawy korzenne- kardamon, cynamon, mieszanka piernikowa- w sumie 2 łyżeczki
  • orzechy włoskie
Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Resztę składników mieszamy mikserem na gładkie ciasto. Wiele zależy od wodnistości dyni- jeśli ciasto będzie zdecydowanie za rzadkie- można dosypać mąki- jeśli za gęste- można dodać jeszcze trochę oleju, lub odrobinę wody. na końcu mieszamy ciasto z pianą i wykładamy na średnią blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy ok. 40 minut w 180 stopniach. następnie polewamy gęstym sokiem, lub jak ktoś woli - czekoladą i posypujemy orzechami.



wtorek, 23 października 2012

Krokiety z pekińskiej i barszcz

    Kupiłam sporą główkę kapusty pekińskiej, bo była tania i ładna. Ale jakoś przez kilka dni na nią spoglądałam i nic. Surówki z pekińskiej nie lubię, kim chi nigdy nie robiłam i wydaje mi się dość pracochłonne, a efekt- nieznany. Gdy poprosiłam o inspiracje na facebooku pomału zaczęło mi coś świtać. Szczególnie zdanie Zmysłów w kuchni o wrzuceniu czosnku na olej sezamowy podziałało  na moje zmysły :)  Tak więc w porze przedobiedniej wyciągnęłam patelnię, pokropiłam ją olejem sezamowym i wrzuciłam na to poszatkowaną cebulę, kilka ząbków pokrojonego drobno czosnku. Następnie pokroiłam dość drobno, ale bez przesady, kapustę i też wrzuciłam  na patelnię. Dodałam sos sojowy ( sporo, raczej kilka łyżek niż kilka kropel), pieprz i pokruszone suszone kanie. Dałam te grzyby, bo akurat miałam takie- na naszej działce sobie rosną- ale myślę, że można je zastąpić na przykład pieczarkami. Podlałam wodą i dusiłam jakieś 15 minut na małym ogniu.  Nie soliłam, bo sos sojowy jest wystarczająco słony. Wyszło mi coś, co trochę przypominało bigos. Zjedliśmy jego sporą część z dodatkiem ziemniaków i koperku, na obiad. To co zostało posłużyło natomiast jako farsz do bardzo klasycznych krokietów do barszczu. Usmażyłam trzy duże naleśniki, posmarowałam dokładnie kapustą i zrolowałam. Następnie każdy naleśnik ukośnie podzieliłam na 4 części- wolę taką wersję, niż zawijanie naleśnika w kopertę, żeby nie było zbyt dużo naleśnika w stosunku do farszu. Każdy, tak powstały krokiecik obtoczyłam w jajku ( nie jest to konieczne) i mieszance tartej bułki i płatków jaglanych. Rozgrzałam na patelni łyżkę oliwy i zrumieniłam krokiety z obu stron. Podane na gorąco z kubkiem barszczu, smakowały świetnie.
Składniki:
  • spora główka kapusty pekińskiej
  • 2 łyzki oleju sezamowego
  • 3 kapelusze kani lub kilka pieczarek
  • czosnek
  • cebula
  • sos sojowy- koniecznie bez glutaminianu!ja mam kikkoman
  • pieprz
  • 3 naleśniki
  • jajko
  • bułka tarta z płatkami jaglanymi ( lub sama)
  • 2 łyżki oliwy
Na marginesie podaję przepis na najsmaczniejszy barszcz, taki jaki robiła moja Babcia. ( z zamianą rosołu na wodę, oczywiście.)
4 duże buraki (lub kilka mniejszych) obieramy i kroimy na cienkie plasterki. Zalewamy ok. 3 litrami wody, dodajemy łyżkę suszonej włoszczyzny w proszku ( lub Vegety Natur) i doprowadzamy do wrzenia. Nie gotujemy dłużej niż kilka sekund. Dodajemy pieprz, majeranek, sól, sok wyciśnięty z połówki cytryny. Odstawiamy na noc do naciągnięcia.

wtorek, 16 października 2012

Ciasteczka bezglutenowe


Wiele jest osób uczulonych na gluten, a i tym zdrowym duże ilości tej substancji nie służą. Powodują występowanie i nasilenie chorób autoimmunologicznych i różne inne dolegliwości. Przecież nasi przodkowie nie jedli takich ilości pszenicy, a jeśli jedli, to nie tę modyfikowaną, która jest wszechobecna w naszej diecie. Lepiej więc unikać mąki z glutenem, szczególnie pszennej, zamieniać ją na te bezglutenowe. W tych ciasteczkach wykorzystałam mąkę z amarantusa, ale będę testowała też inne, np. gryczaną, ziemniaczaną,  jaglaną. A żeby ciasteczka były jeszcze zdrowsze posłodziłam je tylko daktylami i dodałam ziarenka maku i siemienia.
Składniki:
  • pół szklanki płatków jaglanych
  • 3/4 szklanki mąki z amarantusa
  • ok. 150g daktyli bez pestek
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 jabłka
  • mak, ziarenka siemienia
  • 1/4 szklanki oleju rzepakowego lub z pestek winogron
Płatki  i daktyle trzeba namoczyć, można odstawić je na noc. Należy dać tylko tyle wody, by płatki ją wchłonęły, czyli ok połowę ich objętości. Daktyle też zalewamy niewielką ilością wody, by z jej nadmiarem nie wylewać ich słodyczy. Gdy daktyle są miękkie łączymy je z płatkami i mielimy w blenderze. Do uzyskanej masy dodajemy mąkę z amarantusa, łyżeczkę proszku do pieczenia, i olej. Jabłka obieramy i ścieramy na grubej tarce. Łączymy z ciastem. Dzięki temu ciasteczka będą wilgotne, łatwe do zjedzenia, nawet dla mniejszych dzieci i bezzębnych staruszek. Na koniec dosypujemy garść maku i siemienia lnianego. Dobrze mieszamy.  Na blachę kładziemy arkusz papieru do pieczenia i wykładamy małe ciasteczka. Można szprycą, ale ja to zrobiłam małą łyżeczką. Nie muszą mieć przecież bardzo regularnego kształtu, to domowe ciasteczka. Pieczemy ok. pól godziny w 200 stopniach. ja jeszcze część ciasteczek przyozdobiłam kawałeczkiem figi.


środa, 10 października 2012

Zupa z pieczonej dyni

Moja koleżanka zaraziła mnie miłością do dyni hokkaido. Jest pyszna, nie trzeba jej obierać ze skóry, a upieczona smakuje trochę jak pataty. Oczywiście ta dynia, nie moja koleżanka.
 Dziś podaję Wam przepis na zupę z tej pychoty. Jeśli nie lubicie zupy dyniowej, uważacie, że  jest mdła i nieco trawiasta w smaku- spróbujcie tej! To zupełnie inna bajka. A jeśli lubicie zupę z dyni, polecam tym bardziej.
Składniki:
  • mała dynia hokkaido
  • 2 spore cebule
  • 2 ziemniaki ( nie są konieczne, zupa i tak będzie gęsta)
  • główka czosnku
  • limonka
  • pieprz, sól, oliwa
  • pestki dyni 
Dynię pokroić na kawałki, wykroić gniazda nasienne. Cebulę obrać. Ziemniaki obrać i pokroić w plasterki.Na blasze ułożyć kawałki dyni, cebule, główkę czosnku i ziemniaki.Pokropić oliwą i piec około pół godziny, aż wszystko zmięknie. Po upieczeniu pokroić cebule, obrać czosnek. Wszystkie składniki  rozdrobnić w blenderze dolewając tyle przegotowanej wody, ile trzeba by uzyskać gładki krem. Następnie zagotować- dodając sól, pieprz, sok z limonki i otartą z limonki skórkę.  Zupę podawać posypaną pestkami z dyni, z grzankami. Biorąc pod uwagę niską kaloryczność dyni ( tylko 30 kcal w 100 g) i minimalną ilośc tłuszczu w tej zupie- można ją uznać za wyjątkowo dietetyczną. Jedzmy do woli.Smacznego!



Papryka z komosą ryżową


       Pomidory już się skończyły, ale w ogródku wciąż mam sporo papryki. Wyjątkowo dobrze obrodziła dzięki ładnej pogodzie latem. Nie zaszkodziły jej nawet przymrozki, które 2 tygodnie temu zajrzały nad ranem i dokonały pierwszych zniszczeń. Ponieważ mieliśmy gości na obiedzie zrobiłam sporą blachę papryki faszerowanej, a jako farszu użyłam kaszki quinoa. O jaj cudownych właściwościach pisałam już na mojej stronie facebookowej. Będzie pewnie o niej głośno w tym roku, który ma być ogłoszony rokiem quinoa. Przypomnę tylko, że jest to roślina z Ameryki Południowej, ceniona za zawartość bardzo wartościowego białka. Jest bogatym źródłem manganu, magnezu, wapnia, żelaza, miedzi i fosforu.
Nasiona komosy zawierają więcej tłuszczu niż ziarna zbóż, jednak tłuszcz ten stanowią głównie wartościowe, nienasycone kwasy tłuszczowe, między innymi te z grupy omega-3, występujące przede wszystkim w rybach. Na tle zbóż quinoa wyróżnia się również wysoką zawartością witaminy E. W dodatku nie zawiera glutenu. Cudo!
Wracając do przepisu...
Składniki:
  • 7 papryk
  • pół szklanki komosy 
  • 3 pieczarki
  • 2 cebule
  • natka pietruszki, listki szałwii i bazylii
  • kilka czarnych oliwek, trochę kaparów
  • kubek sosu ajvar, najlepiej domowego
  • kosteczka twardego sera do posypania
  • sól, pieprz, pieprz ziołowy, oliwa
Papryki można przeciąć w dowolnym kierunku, ja ostatnio lubię je przecinać po prostu wzdłuż. Wycinam dokładnie gniazda z pestkami i płuczę pod bieżącą wodą. Następnie obgotowuję przez kilka minut w osolonej wodzie, lub na parze. Tym razem zrobiłam to w wodzie, bo papryk było sporo. Próbowałam też opiekania papryki zupełnie surowej, ale skoro nadziewam paprykę  ugotowaną kaszką, to po co je trzymać tak długo w piekarniku.  Obgotowane papryki pozostawiam do przestygnięcia. Kaszkę quinoa można gotować od razu, wystarczy ją przepłukać gorącą wodą. Ale gdzieś wyczytałam, że jest smaczniejsza jeśli wcześniej podpraży się ją na patelni i tak zrobiłam. Przez kilka, dosłownie trzy minuty prażyłam ziarna na gorącej patelni. Następnie gotowałam w wodzie ( na pół szklanki komosy- 1 szklanka wody) aż ziarenka zrobiły się przezroczyste.  W rondlu podsmażyłam posiekaną cebulę z łyżką oliwy, dodałam starte na grubej tarce pieczarki, część posiekanej zieleniny, ugotowaną komosę i przyprawy. Na blaszkę wylałam ajvar, każdą połówkę papryki nadziewałam farszem i układałam na sosie. Dodatkowo wcisnęłam do każdej 2-3 kapary. Po wierzchu posypałam pokrojonymi oliwkami, resztą zieleniny  i serem. Zapiekłam do rozpuszczenia się i lekkiego zrumienienia sera.Wszystkim smakowało, czego i Wam życzę.


wtorek, 2 października 2012

Surówka z rukolą

  Nieczęsto piszę o surówkach, bo wydają mi takie oczywiste. Po prostu przynoszę jakieś zielsko z ogródka i układam na talerzu lub w misce. Polewam różnymi vinegretami, a czasem tylko posypuję pieprzem. Z żalem witam jesień, gdy pomału trzeba uzupełniać własne zielsko - kupionym. Tymczasem pieczołowicie wyskubuję ostatnie listki rukoli, która królowała na naszych talerzach przez całe lato. Tym razem podałam ją w wersji "na bogato" - z figą i gruszką.
Składniki:
  • świeża figa
  • zielona, twarda gruszka
  • 3 garście rukoli
  • kolorowe pomidory
  • pół cebuli
  •  ćwierć zielonej papryki
  • pestki słonecznika
  • na sos- sok z połowy limonki, 2 łyżki oliwy z oliwek i pół łyżeczki musztardy z curry
Przepis jest banalny. Rukolę umyć i ułożyć na talerzu. Wokół ułożyć pokrojone w plasterki pomidory. Pomidory posolić i  posypać posiekaną drobno cebulą ( najlepiej białą). Na rukoli położyć pokrojoną drobno gruszkę, figę i paprykę, posypać pestkami. Polać sosem.


środa, 5 września 2012

Ciasteczka szarlotkowe

Kończy się pomału lato, zaczynają spadać jabłka. Kiedy kupiliśmy naszą działkę rosły na niej jabłonie. Przez pierwsze lata dbałam o nie, przycinałam, nawoziłam. Nie rodziły jabłek. Prawie wcale. To przestałam robić cokolwiek i... zaczęły obficie owocować. Albo nie mam talentu sadownika, albo musiał po prostu przyjść ich czas. W zeszłym roku narobiłam mnóstwo słoików z prażonymi jabłkami. Część jabłek leżała sobie na strychu i nawet się ususzyła- na wigilijny kompot. Moje jabłka nie są pryskane chemią, mają w związku z tym trochę lokatorów i już teraz, te zamieszkałe, spadają z drzew. Wykorzystuję je na bieżąco do wypieków. Dzięki ich dodatkowi placek ze śliwkami był bardziej mokry, i tak pyszny, że nie zdążyłam go sfotografować.  A wczoraj upiekłam z nimi szarlotkowe ciasteczka.
Składniki:
  • ok. 1 kg kwaśnych jabłek 
  • 3 łyżki miodu
  • 1,5 szklanki mąki pełnoziarnistej z orkiszu
  • 100 g masła zwykłego lub roślinnego beztransowego*
  • pół szklanki cukru trzcinowego
  • 2 żółtka, jedno białko jajka wiejskiego
  • proszek do pieczenia
  • cynamon
Jabłka starłam na tarce, nie obierałam ich ze skórki, bo szkoda witamin. Starte poddusiłam w rondlu i pod koniec dodałam miód i cynamon. Zostawiłam do przestygnięcia. Ważne jest żeby mus nie był zbyt mokry, jeśli jabłka były bardzo soczyste można odlać trochę soku. Zbyt mokry mus sprawi, że ciasto nasiąknie, a mokre nie będzie chrupiące.
 Do miski włożyłam miękkie masło ( o temp. pokojowej) , wsypałam mąkę z proszkiem ( zawsze w proporcji podanej na opakowaniu proszku, bo są różne), jajka, cukier i wyrobiłam gładkie ciasto. Przycięłam papier do pieczenia na wymiar dużej blachy do pieczenia. Położyłam papier na stole i rozwałkowałam trochę na nim ciasto. Następnie przeniosłam do blaszki i rozprowadziłam dokładnie palcami tak, żeby było równej grubości na całej powierzchni. Porobiłam palcami niewielkie wgłębienia, żeby się dobrze trzymał  mus jabłkowy. Włożyłam ciasto na godzinę do lodówki. Po wyjęciu z lodówki porobiłam w placku dziurki widelcem i upiekłam na jasnozłoty kolor. Trwało to ok 20 minut w 200 stopniach. Wyjęłam ciasto i posmarowałam musem z jabłek. Wstawiłam jeszcze na 5 minut do piekarnika. Po wystygnięciu pokroiłam nożem na trójkąty.


* masło roślinne beztransowe to takie, które nie zawiera izomerów trans kwasów tłuszczowych. Powinno to być podane na opakowaniu. Są one też nazywane tłuszczami uwodornionymi. To od nich dostajemy miażdżycy, mówiąc w dużym skrócie. Czytajcie etykiety!

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Pizza z dynią


Często robię ostatnio pizzę, bo jakoś mam ciągle na nią ochotę. Za każdym razem robię jednak trochę inne ciasto. Były już różne wersje  drożdżowego, było z proszkiem do pieczenia i takie bez niczego- sama mąka, woda i oliwa. Tym razem zrobiłam mix - połączenie drożdżowego z proszkowym. Przepis na ciasto znalazłam tu. Okazało się tylko, że jest go za dużo na blaszkę o średnicy 32 cm i nie było takie cienkie. Ale ładnie wyrosło i było smaczne.  Na wierzchu był y różności z ogródka, między innymi mała dynia, która oberwała się przypadkiem.
Składniki:
  • 5 bardzo dojrzałych pomidorów czerwonych
  • pomidor żółty
  • cebula
  • ok. 20 dkg obranej dyni
  • 2 ząbki czosnku
  • kilka pomidorów suszonych
  • świeża bazylia i rukola
  • sól, pieprz, oregano, oliwa
  • ser (u mnie, mój ulubiony Dziugas) do posypania
Pokrojoną drobno cebulę wrzucić do płaskiego rondla z łyżką oliwy  i zeszklić. Pomidory czerwone pokroić na kawałki, zblenderować i dodać do cebuli. Dodać dynię pokrojoną na cieniutkie plasterki i wyciśnięty czosnek. Posolić i  popieprzyć. dusić do momentu gdy dynia zrobi się przezroczysta. Odstawić do przestygnięcia. W tym czasie wykleić posmarowaną oliwą blaszkę ciastem. Wylać na ciasto powstały sos pomidorowy z dynią, ładnie rozłożyć na całej powierzchni. Żółty pomidor pokroić w plasterki, ułożyć na pizzy. Wolne miejsca posypać pokrojonymi w paseczki suszonymi pomidorami i oregano. Wstawić do piekarnika. Gdy pizza jest już prawie gotowa wyjąc na chwilę - posypać bazylią  i rukolą. Przed podaniem oprószyć startym serem i pieprzem. Podałam z sałatami z dipem malinowym ( kilka malin zmiksowanych z oliwa i  kroplą octu balsamicznego) i z dodatkowym sosem pomidorowo-jogurtowym.


sobota, 25 sierpnia 2012

Hiszpańska tortilla


Byłam z koleżanką w hiszpańskiej knajpce na Powiślu. Nie tak bardzo hiszpańskiej jak bym chciała, ale była w menu tortilla z ziemniakami. Jako jedno z niewielu dań wegetariańskich. To koszmar w wielu restauracjach- menu długie jak książka telefoniczna, a dań wege jak na lekarstwo. A przecież takie potrawy są często tańsze i łatwiejsze do przygotowania. Ale jak wielka jest miłość narodu do mięs wszelakich, widać na każdym kroku. Poszłyśmy  na długi spacer i wszędzie były na to przykłady. Większość restauracji zaprasza na martwe świnki, krówki i inne boże stworzenia. Na plakatach reklamowych pełno zdechłych królików (kuchnia tradycyjna), kaczek (orientalna) i kurcząt. Gdyby zastąpić je obrazkiem powieszonego za łapki kota, oskubanego kanarka- oburzenie mas nie miałoby końca...Przepraszam za dygresję, już wracam do tortilli. Po restauracyjnej, pełnej  nieokreślonego sera, zapragnęłam własnej tortilli i moja wersja była taka:
 Składniki:
  • 4 nieduże ziemniaki
  • 4 jajka wiejskie
  • 2 pomidory, ja dałam zielone
  • kilka pomidorków koktajlowych
  • garść szpinaku
  • pół cebuli
  • mała papryka
  • zielenina-np. natka, bazylia
  • sól, pieprz,ząbek czosnku
  • oliwa do smażenia
Ziemniaki obieramy, kroimy na plasterki i gotujemy w osolonej wodzie ok.10 minut (można też na parze) Na patelni o średnicy ok. 22 cm podsmażamy cebulę i  paprykę pokrojone na małe kawałki.  Gdu są miękkie dorzucamy pokrojone w plasterki pomidory, plastry ugotowanych ziemniaków, garść szpinaku, pomidorki koktajlowe.  Można dodać też inne warzywa, ja miałam na przykład troszkę bobu. Posypujemy wszystko świeżo zmielonym pieprzem i dodajemy drobniutko posiekany czosnek. Do miseczki wybijamy jajka, lekko je solimy, mieszamy i zalewamy nimi warzywa na patelni. Smażymy na jak najmniejszym ogniu.jeśli ktoś ma patelnie z żaroodporną rączką może wstawić tortillę do piekarnika gdy tylko spód się zetnie. Ja przykryłam patelnię pokrywką, a pokrywkę kuchennym ręcznikiem. Dzięki temu wierzch był gotowy nim przypalił się spód. potem trzeba patelnię przykryć talerzem i zwinnym ruchem przekręcić- tak by tortilla znalazła się na talerzu. Przed podaniem posypujemy zieleniną. Dobrze podać też do tego jakiś sos, np. pomidorowy lub czosnkowy. Jest to danie bardzo sycące, widoczna na zdjęciu porcja wystarcza na 2 osoby.







wtorek, 21 sierpnia 2012

Dobry obiad

Bardzo się cieszę, gdy uda mi się zrobić obiad w większości z własnych produktów. W sierpniu jest chyba w naszym ogródku najwięcej skarbów. Mają też taką zaletę, ze gotuje się je szybko i nie trzeba spędzać zbyt wiele czasu w kuchni. A teraz tak bardzo chce się być na dworze, bo czuje się przez skórę, że koniec lata bliski. Chłodne wieczory i poranki...Przynoszę więc sobie wszystko co wymaga obrania i pokrojenia na taras. Dzięki temu mogę jednocześnie obierać kabaczka i opalać nogi :) Taki obiad jak na zdjęciu robi się tak:
1. Kabaczka obieram, usuwam pestki, kroję w kostkę. Gotuję ok. 15 minut z dodatkiem czosnku, cebuli, soli i pieprzu. Na koniec dodaję łyżkę oliwy.
2. Ziemniaczki skrobię i gotuje, jak to ziemniaczki.
3.Soczewicę gotuję do miękkości, ugniatam tłuczkiem do ziemniaków, dodaję jajko, mąkę kukurydzianą i duuużo przypraw i zieleniny. Smażę nieduże kotleciki na oleju.
Po ułożeniu wszystkiego na talerzu posypuję odrobiną sera i  koperku. Dodaję pomidora, sałatę, ogórka, listki rukoli.


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Ciasto codzienne z mąki orkiszowej

Ponieważ  część poprzedniego ciasta z malinami nieroztropnie rozdałam zostaliśmy na weekend bez słodyczy. A od dawna nie kupujemy słodyczy. Oczywiście poza czekoladą i lodami Grycana od których jestem niestety uzależniona. Na szczęście tylko od Malagi. Jednak staramy się i te przyjemności ograniczać ostatnio. Aby zapobiec katastrofie pod tytułem- nie ma ciasteczka do kawy? - posłałam męża po maliny do ogródka i szybko wyjęłam mikser.
Składniki:
  • szklanka mąki orkiszowej pełnoziarnistej
  • pół szklanki gęstego soku z czarnych porzeczek
  • pół szklanki cukru
  • proszek do pieczenia
  • 4 wiejskie jajka
  • maliny
  • cukier puder do posypania
  • odrobina tłuszczu do posmarowania foremki
Z białek ubijamy pianę na sztywno, najlepiej ze szczyptą soli. Powoli dodajemy żółtka i  cukier. Sok z porzeczek nie jest obowiązkowy. U mnie pojawił się spontanicznie, bo akurat robię dżem porzeczkowy i pomyślałam, że dowitaminizuje nim ciasto. Sok był słodki, więc jeśli go nie dacie trzeba trochę zwiększyć ilość cukru. Następnie dosypujemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Ciasto musi być dość gęste ( żeby maliny nie utonęły zbyt szybko)- jak trzeba ciut więcej mąki, to dosypcie. Do posmarowanej masłem i posypanej trochę mąką lub bułką tartą foremki ( u mnie 28 cm średnicy) wlewamy ciasto i posypujemy malinami. Pieczemy pół godziny w ok. 200 st. Po upieczeniu posypujemy cukrem pudrem. Smacznego!

niedziela, 19 sierpnia 2012

Pomidorowa pachnie latem

Pomidory są chyba jednym z niewielu warzyw, które po ugotowaniu są jeszcze zdrowsze niż na surowo. I po rozdrobnieniu. Dzieje się tak ze względu na likopen. Cudowny karoten przeciwdziałający chorobom krążenia i nowotworom, najlepiej wchłania się z ugotowanych z oliwą ( jest rozpuszczalny w tłuszczach) pomidorów. Jest oczywiście też w większości czerwonych owoców, ale nie w takich ilościach. Jedzmy więc zupę pomidorową, sosy pomidorowe i wszystko co tylko można z pomidorów ugotować.
 Zupa pomidorowa ze świeżych pomidorów wydawała mi się zawsze bardzo pracochłonna. Odkąd jednak spróbowałam ją zrobić w blenderze zmieniłam zdanie. Nie trzeba obierać pomidorów ze skórki! To podwójnie dobra wiadomość- wielka oszczędność czasu i zdrowych składników, których najwięcej jest pod skórką. Ponieważ mam bardzo dużo pomidorów z ogródka nie dodawałam do zupy innych składników. Jak ktoś ma ochotę, można ją oczywiście zrobić z włoszczyzną, na bulionie warzywnym. Zamiast kupnego makaronu zrobiłam do zupy kluseczki francuskie z posiekaną bazylią. Do kubka wbijamy całe jajko, dodajemy 2 łyżki mąki, łyżeczkę oliwy i posiekaną drobno bazylię. Czubkiem łyżki wykładamy na wrzątek kluseczki i gotujemy 3 minuty. Natomiast zupę robimy tak:

Składniki:
  • ok. 3 kg pomidorów
  • pół cebuli
  • łyżka oliwy
  • sól. pieprz, szczypta cukru
  • pęczek świeżej bazylii
  • natka i jogurt do ozdoby
Pomidory kroimy na kawałki i wrzucamy do blendera. Moje miały małe pestki, więc ich nie wyjmowałam. Jeżeli komuś bardzo zależy na gładkiej konsystencji, może przelać zblenderowane pomidory przez sito. Razem z pomidorami rozdrobniłam też cebulę i część bazylii.  Przelałam wszystko do garnka, dodałam sól, pieprz i szczyptę cukru i gotowałam ok. 15 minut. Dodałam oliwę, posiekaną drobno bazylię. Po nalaniu na talerze ozdobiłam natką i łyżką jogurtu. Było baaardzo pysznie i pachniało latem. Na zdjęciu widać wyciągniętą niecierpliwie mężowską rękę. Dzisiaj też zrobię  taką zupę, tylko z żółtych pomidorów. Mają jeszcze więcej likopenu niż czerwone :)


sobota, 18 sierpnia 2012

Ciasto z malinami o smaku toffi

Ciasta z owocami mają zazwyczaj dwie wady. Pierwsza to opadanie owoców na spód, a druga- to kwaśny smak owoców. To drugie mi osobiście nie przeszkadza. Ale mam w domu takie łasuchy, które lubią słodkie słodkości. W sezonie rabarbarowym w związku z powyższym przesmażam rabarbar na cukrze, przed dodaniem do ciasta. Teraz w sezonie na maliny postanowiłam zrobić ciasto o posmaku toffi. Nie jestem zwolenniczką toffi robionego ze skondensowanego mleka. Nie jest to zbyt zdrowe, a mleko w ogóle mocno ograniczam w drodze do weganizmu. W tym przepisie wystarczyło ćwierć szklanki mleka 2%.  Muszę też następnym razem przetestować jak będzie smakowało z tłuszczem roślinnym. Natomiast najlepszym sposobem na opadanie owoców jest ułożenie ich na spodzie i obrócenie ciasta do góry nogami. Oczywiście po upieczeniu.
Składniki:
  • 3 wiejskie jajka
  • szklanka mąki orkiszowej
  • 3/4 szklanki cukru trzcinowego nierafinowanego
  • proszek do pieczenia, zapach śmietankowy do ciast
  • 100 g masła
  • owoce- szklanka malin, 2 nektarynki, 2 jabłka
  • odrobina tłuszczu i bułki tartej do foremki
Zaczynamy od posmarowania tłuszczem i posypania bułką tartą foremki. Ja piekłam to ciasto w prodiżu o średnicy 29 cm. Na dnie układamy pokrojone na kawałki nektarynki i jabłka, posypujemy malinami i 3 łyżeczkami cukru. W rondelku rozpuszczamy masło, dosypujemy pozostały cukier i podgrzewamy. Gdy cukier na brzegach zacznie się lekko przypalać odstawiamy z ognia i dolewamy mleko. Trzeba szybko i dokładnie wymieszać żeby nie było grudek. W misce ubijamy pianę z białek, dodajemy żółtka, mąkę wymieszaną z odpowiednią ilością ( zawsze jest na opakowaniu proszku napisane ) proszku i zapach śmietankowy. Na końcu, cały czas mieszając,  pomału dolewamy masę z rondelka, oczywiście przestudzoną, ale nie musi być całkiem zimna. Powstałym ciastem zalewamy owoce i pieczemy ok. 30 minut w temp. ok. 200 stopni. Po upieczeniu i wystudzeniu obracamy ciasto do góry owocami. Najłatwiej to zrobić kładąc je na dużym talerzu i obracając razem z talerzem, drugą ręką przytrzymując wierzch. Kładziemy na drugim talerzu, a ten, teraz z wierzchu -zabieramy. Można też takie ciasto ozdobić galaretką lub dodatkową porcją malin.


W malinowym raju

wtorek, 14 sierpnia 2012

Placki z cukinii

Nie pisałam dawno, bo taki sobie niby-urlop wymyśliłam. Dla zdrowia. Każda rzecz, nawet ta robiona dla przyjemności, nabiera innego znaczenia, gdy popatrzy się na nią z innej niż zwykle perspektywy. A do tego potrzeba odejścia. To odeszłam, popatrzyłam i już jestem z powrotem.
 W ogródku mamy w tym roku klęskę urodzaju. Kabaczki najprawdopodobniej jeszcze przed jesienią pokonają zaporę płotu i pójdą dalej. Towarzyszą im cukinie. Dynie cichcem oplatają porzeczki, co wygląda dość komicznie, prawie jak gruszki na wierzbie. Ogórki już się wszystkim przejadły, a pomidory będą musiały zamieszkać w słoikach. Mięta nie zarosła całego ziołownika tylko dzięki temu, że raz w tygodniu zawożę jej nadmiar do zaprzyjaźnionej knajpki. Ziemniaki już trzeba kopać, bo upały zrobiły swoje, fasolka postanowiła zachorować na gigantyzm, a na drzewach już czają się jabłka i też lada chwila będą atakować. Jakby tego było mało, kury niosą się na potęgę. Staram się to wszystko jakoś ogarnąć i nie dopuścić do katastrofy.
 Mój ulubiony mąż też trochę pourlopował, więc pojemniczki na obiad poleżały w szufladzie.  Czas jednak je wyjąć, odkurzyć i zapełnić. W ramach akcji " Musimy jakoś zjeść te wszystkie cukinie" zrobiłam placuszki. Ponieważ fantastycznie smakują z sosem jogurtowym ( jogurt grecki+koperek+zioła prowansalskie+ocet balsamiczny lub sok z cytryny) zrobiłam do nich mizerię z tymże sosem.A placki posypałam ziarnami słonecznika, dyni i natką
Składniki:
  • średnia cukinia
  • cebula
  • maka ziemniaczana
  • mąka pszenna
  • jajko
  • sól, curry, pieprz, szczypta cukru
  • olej rzepakowy do smażenia
Cukinię obieram, kroję na kilka części. Wyjmuję ze środka pestki. Większą część ścieram na tarce o najdrobniejszych oczkach, a część na większych. Zauważyłam, że nie ma to znaczenia dla konsystencji placków, a na większych oczkach trze się łatwiej i szybciej. Ścieram też cebulę. Jeśli cukinia ma bardzo dużo soku można część odlać, ale mi szkoda, więc daję najwyżej więcej mąki ziemniaczanej.  Na średnią cukinię trzeba dodać ok. 2 czubatych łyżek mąki ziemniaczanej i ze 3 łyżki mąki zwykłej. Wbijamy też jajko, lub jeśli małe- dwa. Ja przyprawiam curry i pieprzem, ale można dodać też czosnek lub inne przyprawy. Masę trzeba dobrze wymieszać widelcem żeby nie było grudek z mąki, posolić do smaku i dodać szczyptę cukru. Na rozgrzany olej kładzie się placki łyżką. Trzeba smażyć najpierw na wolnym ogniu, potem przyrumienić na większym i przewrócić na drugą stronę. usmażone placki wyjmujemy na kilka warstw ręcznika papierowego żeby oddały nadmiar oleju. jest to dość istotne, bo cukinia, tak jak bakłażan chłonie tłuszcz i placki będą baaardzo kaloryczne. Jest też inna wersja placków - z ziemniakami. Wszystko jak powyżej, tylko dodaje się jeszcze dwa spore ziemniaki. Też smakują dobrze.

poniedziałek, 23 lipca 2012

Szarlotka doskonała

W piątek zasiedziałam się ( czytaj zasnęłam) przed telewizorem. Mój mąż poszedł spać, psy poszły spać, koty poszły spać, a kury spały już od dawna. Ja ocknęłam się po północy i przypomniało mi się, że chcę upiec szarlotkę. Dotychczas robiłam ją na spodzie jak do tarty, ale trudno się to kroiło. A więc trzeba zagnieść kruche ciasto. Żeby poleżało w lodówce. Zagniotłam. Wyszło takie jak trzeba. Tylko w związku z późną porą robiłam je w malignie i nie bardzo pamiętam jak. Ale postaram się skupić i odtworzyć przebieg wydarzeń.
Składniki:
  • 150g masła
  • 2 żółtka, jedno białko
  • 3/4 szklanki cukru
  • cukier waniliowy
  • 2 szklanki mąki (mniej więcej)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżki śmietany
Zimne masło posiekałam na małe kawałeczki, dodałam pozostałe składniki i zagniotłam ciasto. Wyrabiałam je tak długo, aż zniknęły grudki masła. Wstawiłam na noc do lodówki. Rano wysłałam męża po jabłka do sąsiada. Na szaber, do starego sadu. Około 2 kg papierówek obrałam  i starłam na tarce o grubych oczkach. Dosypałam kilka łyżek cukru, cynamon i 2 łyżki masła i podgotowałam trochę w rondlu. Blachę wyłożyłam papierem do pieczenia. Rozłożyłam ciasto, ugniatając palcami i wstawiłam do piekarnika. Gdy wierzch ciasta zrobił się złoty ( czyli po ok. pół godzinie), wyjęłam ciasto na chwilę. Wyłożyłam na wierzch jabłka i posypałam wierzch cukrem. Piekłam jeszcze ok. 20 minut. Była pyszna! Cudem ocalały kawałek udało mi się sfotografować.



niedziela, 22 lipca 2012

Botwinka

Teraz jest taka pora, że na pytanie- co dzisiaj na obiad? - odpowiada ogródek. Jak trzeba coś już wyrwać, to trzeba, Kabaczki i cukinie obrodziły fantastycznie, ale mogą trochę poleżeć. Układam z nich wzory na parapetach. Zielona cukinia, żółty kabaczek... Ale dzisiaj musiałam pilnie przerwać buraczki. W ogrodniczym slangu "przerwać" oznacza- wyrwać co drugi, żeby było więcej miejsca na korzonki dla pozostałych. Buraczki były małe, świetne na botwinkę. Tak więc na obiad była botwinka.
Składniki:
  • 2 pęczki małych buraczków
  • koperek
  • vegeta natur
  • cytryna
  • pieprz, sól, czosnek
Buraczki trzeba dokładnie wypłukać. Liście wraz z łodygami siekamy drobno. Buraczki (ze skórką)  ścieramy na tarce. Wkładamy do garnka, zalewamy wodą, solimy i gotujemy około 15 minut. Dodajemy wyciśnięte dwa zabki czosnku, łyżkę vegety i pieprz. Wyciskamy sok z małej cytryny i dolewamy do zupy. Na koniec posypujemy koperkiem. Jeśli zupa nie ma ładnego koloru, trzeba ja na godzinę odstawić, żeby "naciągnęła" Potem tylko podgrzewamy, nie gotujemy, bo znów zbrązowieje. Ja miałam czipsy buraczane kupione kiedyś z ciekawości, więc użyłam ich do dekoracji zupy. Botwinkę można podawać z jajkiem na twardo lub z ziemniakami.


sobota, 14 lipca 2012

Placuszki

Nie jest to danie niskokaloryczne, więc staram się je robić - co najwyżej raz w tygodniu :) Przy upalnej pogodzie sprawdzają się z owocami i lodami. W dni pochmurne lepiej smakują z szybkim dżemem, czyli z owocami podsmażonymi w cukrze, podawanymi na ciepło. Można dodawać do nich raz cukier waniliowy, raz otartą skorkę z cytryny- dzięki temu za każdym razem są trochę inne i nigdy się nie nudzą.
Składniki:
  • 2 jajka wiejskie
  • szklanka mąki ( pszennej, orkiszowej lub pszenżytniej)
  • łyżeczka proszku
  • woda lub mleko
  • cukier
  • olej rzepakowy do smażenia
Z białek i szczypty soli ubijamy sztywną pianę, dodajemy żółtka, mąkę z proszkiem i tyle wody , by powstało gęste ciasto.Dosypujemy też łyżkę cukru i dodajemy cukier waniliowy lub skórkę z cytryny.  Łyżką nakładamy ciasto na patelnię z rozgrzanym olejem. Smażymy na średnim ogniu. Gdy w placuszkach pojawią się dziurki, przekładamy je na drugą stronę. Jemy ciepłe. Te na zdjęciu są z rozgniecionymi malinami i skórka z cytryny. Były pyszne, polecam.

piątek, 6 lipca 2012

Pierogi z wiśniami- lepsze niż myślisz

Mam trzy małe drzewka wiśniowe. Posadzone może trzy lata temu. Ponieważ zainteresowanie owocami ze strony kur, sójek i innego ptactwa było ogromne, postanowiłam szybko wszystkie zerwać.Za mało jeszcze ich było na przetwory, za dużo by tak po prostu je zjeść na raz. Wydrylowałam więc je grzecznie do miseczki i postanowiłam zrobić pierogi, a resztę zużyć do codziennej owsianki.  Pierogi były tak pyszne, że chyba zostaną moją ulubioną formą pierogów. Bardzo polecam wszystkim, którzy jeszcze nie próbowali.
Składniki: 
  • mąka, najlepiej poznańska
  • woda
  • sól
  • wiśnie
  • cukier trzcinowy
  • tarta bułka 
  • masło
Wiśnie trzeba wydrylować (czyli usunąć pestki), położyć na sicie żeby odciekł sok. Nie posypywać cukrem żeby nie puściły więcej soku. Jeśli nie będą zbyt mokre łatwiej będzie lepić pierogi.
 Najlepsze ciasto na pierogi robi się bez jajka. Jest wtedy mięciutkie, Nie dębieje tak po schłodzeniu i łatwo się je ponownie podgrzewa. Jeśli weźmiemy ok. pół kilograma mąki, wyjdzie nam 30-40 pierogów, zależy jeszcze od tego jak cienko uda nam się rozwałkować ciasto i jakiej wielkości użyjemy szklanki do wycinania kółek. No chyba, że ktoś ma specjalną do tego foremkę. mąkę wysypujemy na stolnicę, blat, stół czy kto co tam ma. W środku robimy wgłębienie i wlewamy ciepłą wodę. Około szklanki na pół kilo mąki. Najlepiej wlać na raty i zagniatać. Jak poczujemy, że cała mąka jest "związana" to więcej nie dolewamy. Dodajemy też odrobinę soli. Teraz warto trochę się pogimnastykować i ugniatać ciasto, aż będzie gładkie. Do pierogów powinno być lekko lepkie, nie takie suche jak na makaron. W razie potrzeby można wgnieść jeszcze trochę wody lub mąki. Następnie formujemy placek i wałkujemy go jak najcieniej. Wycinamy kółka. Z ciasta pozostałego pomiędzy kółkami znów formujemy placek, wałkujemy i wycinamy następne kółka. Stawiamy sobie w pobliżu wiśnie i cukier. Małą łyżeczką nakładamy na każdy krążek ciasta kilka wiśni, dosypujemy ciut cukru( ja dawałam tak ok. 1/4łyżeczki na pieroga) i sklejamy. Nie lubię pierogów z tzw. warkoczykiem. Są w miejscu sklejenia za grube. Sklejam ściskając brzegi ciasta i lekko przesuwając to miejsce do przodu. Powstaje cienka" falbanka". Gotowe pierogi odkładamy na talerz posypany mąką. Gotujemy je w lekko osolonej wodzie. Przez 3-4 minuty od wypłynięcia. Wyjmujemy łyżką cedzakową. Jeśli chcemy je przechować można hartować przez przelanie zimną wodą. Nie będą się tak kleiły. Następnie ułożyć na talerzu posmarowanym oliwą, tak by do siebie nie dotykały. Zebrać dopiero po ostygnięciu. A jeśli chcecie część zamrozić, trzeba najpierw wstawić na godzinę do zamrażalnika razem z talerzem, potem przełożyć do pojemnika. Nie będą  poprzymarzane do siebie i łatwiej je będzie potem podgrzać.
Można je podawać ze śmietaną, jogurtem lub kruszonką. Kruszonkę robię tak: Na patelni podgrzewam bułkę tartą , aż się lekko zrumieni. Dodaję trochę mniej cukru niż dałam bułki. Dodaję kawałek masła. Polewam pierogi.

czwartek, 5 lipca 2012

Kluski śląskie- to łatwiejsze niż myślisz



Kiedy mój syn był mały uwielbiał kluski z dziurką. Robiła je moja Babcia. Wtedy nie bardzo miałam czas na wymyślne gotowanie, a kluski śląskie wydawały mi się bardzo skomplikowane i pracochłonne. Oczywiście jest to bzdura. Trzeba tylko pamiętać, że poprzedniego dnia musimy ugotować ziemniaki. Bo z takich, które przestoją cała noc w lodówce wychodzi najlepsze ciasto. Nie rozłazi się i nie klei za bardzo do rąk.
Składniki:
  • dowolna ilość ugotowanych ziemniaków, np. kilogram
  • mąka ziemniaczana
  • jajko
  • sól
Poprzedniego dnia: Ziemniaki obrać, ugotować i utłuc tłuczkiem na jednolitą masę. Wstawić do lodówki.
Następnego dnia: Duży garnek z osoloną wodą postawić na ogniu. Masę ziemniaczaną jeszcze raz porządnie ubić, aż będziemy mieli pewność, że nie ma grudek. Ugnieść równo w misce i pokroić na 4 części. Jedną część wybrać i w powstałe wgłębienie nasypać mąki ziemniaczanej. Oczywiście nie wyrzucamy wybranej części, tylko odkładamy z boku miski. W taki sposób jest najłatwiej wsypać tyle maki co trzeba, czyli 1 część na 4 części ziemniaków. Następnie trzeba dodać całe jajko i szybko zagnieść. Im mniej rozgrzejemy ciasto dłońmi tym lepiej, zimna skrobia jest "grzeczniejsza". Z ciasta formujemy małe kulki, robimy dziurkę na sos palcem. Wrzucamy do zagotowanej tymczasem wody. Przykrywamy na chwilę garnek pokrywką, aż kluski wypłyną. Odkrywamy i gotujemy ok. 2 minut. Wyjmujemy łyżka cedzakową lub wylewamy delikatnie na durszlak. A z czym jemy? Dowolnie. Mój mąż dostał do pracy z gulaszem paprykowo-warzywnym. Ja wolę tylko z cebulką podsmażoną na łyżce oleju. Zimą jemy je z wege-smalczykiem, czasem z sosem pieczarkowym. Pasują do wszystkiego.


czwartek, 28 czerwca 2012

Sernik, bardzo prosty.


Po raz pierwszy w życiu robiłam sernik. Jakoś się nie składało wcześniej. A na święta zawsze robi moja mama. Tymczasem do świąt daleko, a  u mnie chęć wielka na sernik. Nie było wyjścia. Trzeba było zrobić. tym bardziej, że mam dużo jajek od swoich kurek. jak już zaczęły znosić - to teraz znoszą i znoszą :) Okazuje się, ze pięć kurek to zdecydowanie za dużo. Na szczęście mam już chętnych na nadwyżki.
Składniki:
  • 1 kg mielonego sera, ja kupiłam Piątnicy
  • 6 dużych, wiejskich jajek
  • szklanka cukru pudru
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • zapach pomarańczowy
  • tarta bułka, łyżka cukru i łyżka masła- na spód.
  • czekolada gorzka, łyżka masła, łyżka cukru- na polewę 
Foremkę ( np.okrągła, śr. 36 cm) podgrzewamy trochę  nad gazem tak, żeby rozpuściła się na niej łyżka masła. Na rozpuszczone masło wysypujemy równomiernie tartą bułkę z cukrem. Taka cienka warstwa będzie stanowiła spód sernika.
Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka ucieramy z cukrem na prawie białą masę ( może być zwykły cukier, ale wtedy trzeba dłużej ucierać) Z białek ubijamy sztywną pianę. Łączymy żółtka z serem, dodajemy obie mąki i zapach. Na końcu mieszamy wszystko z pianą. Gdy powstaje gładka masa wylewamy do foremki. Pieczemy ok. 45 minut w temp 180 stopni.
W rondelku rozpuszczamy pokruszoną tabliczkę czekolady, dodajemy cukier i masło. Upieczony sernik polewamy czekoladą i wstawiamy na noc do lodówki.






poniedziałek, 18 czerwca 2012

Barszcz ukraiński ?

Miałam ochotę. na kilka rzeczy na raz. Barszcz z fasolą, barszcz ukraiński, z ziemniakami i jeszcze na szczawiową. I zrobiłam wszystko na raz. Jestem zadowolona. Kwaskowy posmak szczawiu świetnie skomponował się z burakami. Koperek nadał ziemniakom nutę świeżości. Czego chcieć więcej ?
Buraki starłam na tarce i zagotowałam z pieprzem, kostkami warzywnymi, odrobiną majeranku. Wycisnęłam do barszczu sok z cytryny i odstawiłam, żeby naciągnął, czyli nabrał ładnego koloru.  Fasolę, namoczoną poprzedniego dnia,  ugotowałam do miękkości.Wodę z gotowania fasoli dodałam do barszczu, po co marnować to, co tam się z fasoli wypłukało. Ziemniaki pokroiłam w kosteczkę, ugotowałam al dente. Fasolę i ziemniaki dodałam do zupy. Botwinkę i szczaw posiekałam drobniutko ( jak zawsze nożyczkami) i poddusiłam chwilę na maśle. Dodałam do zupy. Podałam z łyżką śmietany i koperkiem.
Składniki:
  • 4 średnie buraki
  • szklanka fasoli jaś drobny
  • 3 ziemniaki
  • pęczek liści buraka
  • 2 garście szczawiu
  • łyżka masła
  • pół cytryny
  • pieprz, kostki bulionowe warzywne, majeranek
  • koperek
  • śmietana



niedziela, 10 czerwca 2012

Ziemniaczki pyszne, faszerowane.

 Ten przepis robiłam z myślą o udziale w  wyborach Kulinarnego bloga roku, jednak rezygnuję z udziału w tym konkursie ze względu na konieczność przygotowania dań mięsnych. Dziękuję tym, którzy na mnie głosowali.
 Składniki:
  • 4 ziemniaki
  • 8 pomidorków
  • pęczek dymki
  • limonka
  • ser pleśniowy
  • 100g śmietany
  • 150g masła czosnkowego
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa, koperek
  • oliwa, sok z limonki, łyżeczka musztardy curry - na sos
Wybrać spore ziemniaki o podobnej wielkości. Obrać i obgotować w osolonej wodzie, przez ok. 10 minut. Czas gotowania zleży od wielkości ziemniaków. Muszą być al dente, inaczej rozpadną się przy zapiekaniu. ugotowane ziemniaki przestudzić i przekroić na pół. Wydrążyć środki zostawiając łódeczki o grubości ok. centymetra.  Skropić obficie sokiem z limonki. Na patelni podgrzać łyżkę masła czosnkowego i zeszklić posiekany pęczek dymki. Jedną cebulkę zostawić. Do cebulki dodać pieprz, sól, gałkę muszkatołową, śmietanę i wydrążony miąższ ze środka ziemniaków( połowę tego, co wydrążyliśmy, bo będzie za dużo farszu) Dobrze wymieszać, ugniatając widelcem. Do każdej łódeczki nałożyć najpierw wiórek masła czosnkowego, potem farsz cebulkowy. Posypać pokruszonym, lub startym na tarce serem pleśniowym. Na środku wcisnąć przekrojony ( tak nie do końca) pomidorek i w jego środek cieniutki plasterek dymki.Ułożyć w żaroodpornym naczyniu i zapiekać ok. 15 minut, żeby ser dobrze się rozpuścił. Podawać posypane świeżo zmielonym pieprzem, z gałązką koperku i sosem z wymieszanej oliwy, soku z połówki limonki i łyżeczki musztardy curry. Będzie pysznie!
Ale mnie ostatnio wzięło na faszerowanie! Już myślę o cukiniach.

Chrupka pizza z bakłażanem

Kupiłam specjalną mąkę do pizzy. Jest pszenno-żytnia, zerówka. Nie wiem czy jest dużo lepsza, ale ciasto wyszło chrupiące i miękkie, czyli takie jak lubię.Mąka nazywa się Special Pizza Napoli, firmy EcoVita.
Składniki:
  • 1,5 szklanki mąki
  • oliwa
  • 50g drożdży świeżych
  • mniej niż pół szklanki wody 
  • sól, cukier
Do miski wlewamy letnią wodę, dodajemy drożdże, łyżeczkę cukru, 2 łyżki mąki . Rozrabiamy i zostawiamy w ciepłym miejscu na pół godziny. Jeżeli po tym czasie zaczyn jest spieniony to znaczy, że drożdże pracują i możemy dalej robić ciasto. Dosypujemy resztę mąki i dolewamy kilka łyżek oliwy, solimy. Ciasto wyrabiamy tak długo, aż przy rozciąganiu nie będzie się rwało. Zazwyczaj trwa to kilkanaście minut. Z ciasta formujemy placek ( palcami jest łatwiej, ale jeśli ktoś woli wałkiem, to też można) i kładziemy na spodzie do pieczenia pizzy, posmarowanym oliwą. Ja takiego spodu nie mam, bo kupiłam jakiś felerny i szybko mi zardzewiał. Wyłożyłam zwykłą blachę papierem do pieczenia i na to położyłam ciasto. Nie przykleiło się i nie musiałam dodawać oliwy na spód. Boki placka dobrze jest podnieść na centymetr do góry, nie wycieknie wtedy zawartość pizzy.

Składniki na wierzch:
  • średni bakłażan
  • duża cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • pomidory koktajlowe
  • pudełko krojonych pomidorów
  • słoiczek kaparów
  • ser żółty, ok. 100g
  • 4 pieczarki
  • słoik koncentratu
  • śmietana
  • sól,oregano, szczypiorek, pieprz, bazylia i co kto lubi
 Bakłażana, pieczarki, cebulę i czosnek - pokroić i podsmażyć na oliwie. zalać krojonymi pomidorami i przyprawić.Można oczywiście położyć surowe bezpośrednio na cieście, ale podsmażone są lepsze. Podsmażone warzywa kładziemy równomiernie na cieście.Dodajemy odsączone z zalewy kapary. Posypujemy żółtym serem startym na tarce. Układamy na wierzchu przekrojone na pół pomidorki koktajlowe. Zapiekamy przez ok. 30 minut ( aż zarumienią się boki ciasta i stopnieje ser. W tym czasie z koncentratu, 3 łyżek śmietany i przypraw wymieszanych razem, robimy sos. Wyjmujemy na chwilę pizzę, polewamy sosem i zapiekamy jeszcze kilka minut. Przed podaniem posypujemy zieleniną. jako dodatek polecam mieszankę sałat z sosem musztardowym ( sok z limonki lub cytrynu+oliwa+łyżeczka musztardy curry) Było pysznie.