Pomidory już się skończyły, ale w ogródku wciąż mam sporo papryki. Wyjątkowo dobrze obrodziła dzięki ładnej pogodzie latem. Nie zaszkodziły jej nawet przymrozki, które 2 tygodnie temu zajrzały nad ranem i dokonały pierwszych zniszczeń. Ponieważ mieliśmy gości na obiedzie zrobiłam sporą blachę papryki faszerowanej, a jako farszu użyłam kaszki quinoa. O jaj cudownych właściwościach pisałam już na mojej stronie facebookowej. Będzie pewnie o niej głośno w tym roku, który ma być ogłoszony rokiem quinoa. Przypomnę tylko, że jest to roślina z Ameryki Południowej, ceniona za zawartość bardzo wartościowego białka. Jest bogatym źródłem manganu, magnezu, wapnia, żelaza, miedzi i fosforu.
Nasiona komosy zawierają więcej tłuszczu niż ziarna zbóż, jednak
tłuszcz ten stanowią głównie wartościowe, nienasycone kwasy tłuszczowe,
między innymi te z grupy omega-3, występujące przede wszystkim w rybach.
Na tle zbóż quinoa wyróżnia się również wysoką zawartością witaminy E. W dodatku nie zawiera glutenu. Cudo!
Wracając do przepisu...
Składniki:
- 7 papryk
- pół szklanki komosy
- 3 pieczarki
- 2 cebule
- natka pietruszki, listki szałwii i bazylii
- kilka czarnych oliwek, trochę kaparów
- kubek sosu ajvar, najlepiej domowego
- kosteczka twardego sera do posypania
- sól, pieprz, pieprz ziołowy, oliwa
Papryki można przeciąć w dowolnym kierunku, ja ostatnio lubię je przecinać po prostu wzdłuż. Wycinam dokładnie gniazda z pestkami i płuczę pod bieżącą wodą. Następnie obgotowuję przez kilka minut w osolonej wodzie, lub na parze. Tym razem zrobiłam to w wodzie, bo papryk było sporo. Próbowałam też opiekania papryki zupełnie surowej, ale skoro nadziewam paprykę ugotowaną kaszką, to po co je trzymać tak długo w piekarniku. Obgotowane papryki pozostawiam do przestygnięcia. Kaszkę quinoa można gotować od razu, wystarczy ją przepłukać gorącą wodą. Ale gdzieś wyczytałam, że jest smaczniejsza jeśli wcześniej podpraży się ją na patelni i tak zrobiłam. Przez kilka, dosłownie trzy minuty prażyłam ziarna na gorącej patelni. Następnie gotowałam w wodzie ( na pół szklanki komosy- 1 szklanka wody) aż ziarenka zrobiły się przezroczyste. W rondlu podsmażyłam posiekaną cebulę z łyżką oliwy, dodałam starte na grubej tarce pieczarki, część posiekanej zieleniny, ugotowaną komosę i przyprawy. Na blaszkę wylałam ajvar, każdą połówkę papryki nadziewałam farszem i układałam na sosie. Dodatkowo wcisnęłam do każdej 2-3 kapary. Po wierzchu posypałam pokrojonymi oliwkami, resztą zieleniny i serem. Zapiekłam do rozpuszczenia się i lekkiego zrumienienia sera.Wszystkim smakowało, czego i Wam życzę.
ja jestem uzalezniona od quinoa! jem codziennie, na sniadanie i na obiad :D na sniadanie dodaje do owsianki a na obiad gotuje sobie pol na pol z jakas inna kasza, coby bylo ekonomiczniej i bardziej wartosciowo :D
OdpowiedzUsuńa papryki zapiekane tez bardzo lubie, tylko nie wiem czemu dawno ich nie robilam..
Twoje sa swietne, bardzo mi sie podoba dodatek kaparow i oliwek.
mniaaaaam <3
To jesteś pewnie okazem zdrowia :)
OdpowiedzUsuń