Na wszystkich filmach powroty z targu są opisane ogonami porów wystających z koszyka. Fakt, że to wyjątkowo piękne warzywo. Niestety w stanie surowym jest dość ciężkostrawne i nie służy osobom ze słabą wątrobą. Jednak zamiast surówki każdy może spokojnie zjeść zupę porową. ja do swojej dodałam też sporo marchewki, dzięki temu była jeszcze bardziej delikatna i strawna.
Składniki: dwa spore pory, włoszczyzna plus 3 dodatkowe marchewki, oliwa z oliwek, vegeta naturalna ( bez glutaminianu sodu), przyprawy ( głównie pieprz zielony), skórka i sok z limonki, czosnek, sól i cukier.
Wszystkie warzywa trzeba oczywiście dokładnie umyć. Jasną część porów kroimy na kilkucentymetrowe kawałki, ciemnozielone liście wyrzucamy. Obieramy włoszczyznę i też kroimy na kawałki. Marchewki ścieramy na grubej tarce. Gotujemy warzywa w niewielkiej ilości wody, dodajemy dwa ząbki czosnku, vegetę i sól. Gdy zmiękną przekładamy je do blendera i miksujemy. Otrzymana masę rozcieńczamy wodą do lubianej konsystencji, dodajemy odrobinę oliwy ( lub masła), szczyptę cukru, świeżo zmielony zielony pieprz, sok z jednej , małej limonki. Można dodać też inne przyprawy i zioła, co kto lubi. Na koniec wierzch zupy możemy przyprószyć startą skórką z limonki. Ja dodałam też kiełki rzodkiewki. Dodatkowo podajemy czosnkowe grzaneczki.
Na drugi dzień dodałam do zupy mleko, prażone siemię lniane i pestki dyni. Też była dobra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz