Pościel na mróz wywiesić, z psami po śniegu poskrzypieć, ciasto upiec, książkę poczytać. Najlepiej jest na świecie. I pomyśleć, że mogę to wszystko robić, dzięki ciężko pracującemu w tym czasie mężowi. No, ale mąż to właściwie moja zasługa.
A tak na marginesie - dziś szybki obiad dla pracującego mężczyzny. Kotleciki z boczniaków.
Wyjątkowo smaczne grzybki, zazwyczaj dodawałam je pokrojone do dań "chińskich". Mogą jednak zastąpić świetnie mięso. Okazuje się też, że zawierają sporo witamin, między innymi witaminę C, witaminy B ( w tym jakże cenną B12), dobre tłuszcze, potas, fosfor i wiele innych dóbr. W medycynie chińskiej sproszkowane boczniaki są lekarstwem na stawy, przedłużają życie, obniżają poziom złego cholesterolu. Mają dobry smak, usmażone smakują podobnie do kani.
Najłatwiej jest je usmażyć jak schabowe. Trzeba dokładnie odciąć twardy trzon i zostawić sam kapelusz. Po umyciu solimy i pieprzymy, obtaczamy w mące, jajku, tartej bułce. Smażymy na oleju, pod koniec dodajemy łyżeczkę masła dla wzbogacenia smaku. Podajemy z ziemniakami i jarzynkami.. Ja zrobiłam czerwoną kapustę. Dawno już za mną chodziła. Kiedyś jakoś częściej się jadło kapustę czerwoną, mam wrażenie. Może dlatego, że zimą był naprawdę mały wybór warzyw. Lubię sałatkę z czerwonej kapusty w wersji najprostszej. Kapustę poszatkować, ugotować w lekko osolonej wodzie, przestudzić. Pokropić solidnie sokiem z cytryny, tak by z niebieskiej, kapusta zrobiła się czerwona. Pokropić oliwą z oliwek. Ewentualnie dodać wcześniej namoczone rodzynki. Wersja " na bogato" zawiera dodatkowo trochę czerwonej cebulki, winne jabłka, starte na tarce i pokrojone włoskie orzechy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz