sobota, 25 lutego 2012

Ciasto z brzoskwiniami



Ciasto biszkoptowe robi się bardzo szybko i ma tę zaletę, że nie zawiera tłuszczu. Ma oczywiście  sporo cukru, ale coś słodkiego czasem nie zaszkodzi. Ponieważ jest jeszcze zima użyłam owoców z puszki, nie muszą to być brzoskwinie, można dać ananasa lub gruszki.
Ciasto: szklanka mąki, szklanka cukru, 4 jajka, zapach waniliowy, proszek do pieczenia, pokrojone brzoskwinie ( 1 puszka)
Polewa: 2 łyżki cukru, łyżka masła, pół tabliczki gorzkiej czekolady.


Przygotować formę, może być tortownica. Posmarować masłem i posypać tartą bułką. Białka jajek oddzielić od żółtek, ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, pomału dodawać żółtka, cukier oraz mąkę z proszkiem do pieczenia. Do samego biszkoptu zazwyczaj nie dodaję proszku, bo wystarcza siła spulchniająca jajek, ale przy dodaniu mokrych owoców bezpieczniej jest proszek dodać. Na koniec dodajemy brzoskwinie i wylewamy ciasto do formy. Pieczemy ok 30 minut w 180 stopniach.
Upieczone ciasto wyjąć z piekarnika i zostawić do ostygnięcia. W tym czasie roztopić w rondelku czekoladę ( trzeba uważać, żeby nie podgrzać za bardzo, bo jak się zagotuje - będzie niesmaczna), dodając masło i cukier. Polać otrzymaną masą ciasto i ozdobić wiórkami kokosowymi lub migdałowymi.

Kalafiorowa z bobem


W sobotę staram się zawsze ugotować zupę.  Ostatnio mam falę  zup typu krem, dawniej rzadko się na nie decydowałam. Ale chyba tylko tego typu zupa, może spełniać warunek, by spożywać dziennie minimum 60 dkg warzyw.Można ugotować naprawdę dużo warzyw, zmiksować je i ciekawie doprawić. Dzisiaj padło na zupę kalafiorową z powodu wyjątkowo ładnych kalafiorów, które udało mi się nabyć.  Ponieważ zupa kalafiorowa jest trochę mdła dodaję do niej sok z cytryny i otartą skórkę cytrynową.
Składniki: kalafior, włoszczyzna, pół cytryny, ząbek czosnku,  trzy ziemniaki, bób, lubczyk, pieprz biały, sól, koperek, łyżka masła lub oliwy z oliwek.




Wszystkie warzywa poza bobem kroimy na małe kawałki, zalewamy wodą i gotujemy ok. 15 minut. Miksujemy na gładką masę, przyprawiamy, dodajemy sok i skórkę z połówki cytryny. Dobrze jest dodać też szczyptę cukru, poprawi jeszcze smak. Na wierzchu zamiast grzanek dodałam tym razem obgotowany wcześniej i obrany ze skórki bób. Bób jest bardzo pożytecznym dla zdrowia warzywem, zawiera prowitaminę A, witaminy B, cenne białko i inne takie tam. To trzeba go jeść, tym bardziej, że wcale nie jest ciężkostrawny i ma mało kalorii.

Surówka z kalafiorem

Gdzieś ostatnio przeczytałam komentarz pani  zdziwionej tym, że kalafiory i brokuły można jeść na surowo. Pamiętam, że w moim domu rodzinnym też nie jadało się tych warzyw inaczej, niż w stanie skrajnego rozgotowania. To duży błąd, bo młody , chrupiący kalafior jest bardzo smaczny. W dodatku okazuje się też dużo zdrowszy.Zawarte w nim enzymy o działaniu antynowotworowym ulegają zniszczeniu w czasie gotowania, niestety. Zamieszczam wiec na początek przepis na bardzo prostą, ale smaczną surówkę z kalafiorem.
       Składniki:
  • świeży kalafior ( koniecznie biały, nie zżółknięty, nie szary)
  •  zielony ogórek
  •  orzechy włoskie
  •  mrożony bób.
Na sos: jogurt grecki lub śmietana jogurtowa, koperek,czosnek, mięta, sól
Mrożony bób należy przelać gorącą wodą i obrać ze skórki. obgotować w wodzie z odrobiną soli i cukru. Wystudzić. Jogurt wymieszać z drobniutko posiekanym koperkiem, rozgniecionym czosnkiem, miętą. Posolić, odstawić żeby się wymieszały smaki. Mięta lepsza jest świeża, ale może być też suszona. Ważne by dać jej tylko trochę, bo łatwo dominuje inne aromaty i zamiast sosu o czarnomorskiej nucie otrzymamy pastę do zębów. Kalafiora dzielimy na małe różyczki i kroimy w plasterki, dodajemy pokrojony na 1/4 plasterka ogórek, posypujemy pokruszonymi orzechami, dodajemy też bób. Polewamy sosem. Można też dodać kawałki paluszków surimi, podkreślają jeszcze bardziej orzechowy posmak surówki.



Pierwsze oznaki wiosny- zielony makaron

To danie powstało z potrzeby zieleni. Niestety za oknem jeszcze szaro, brązowo i chociaż już nie biało, to wciąż nie zielono. Wyciągnęłam więc z lodówki : mrożoną zieloną fasolkę typu mamut
                                                                          zieloną paprykę
                                                                          kalarepkę
                                                                          zielone pesto
Warzywa pokroiłam, poddusiłam w rondelku z odrobiną oliwy. Nie dawałam przypraw,  wystarczy pesto. Osobno ugotowałam makaron orkiszowy i jeszcze ciepły wymieszałam z pesto. Dodałam warzywa, posypałam siemieniem lnianym i pietruszką. A, i dodałam jeszcze kawałki sera kefalotiri, on też jest zielonkawy. Bardzo lubię ten grecki ser, jest bardzo wyrazisty w smaku. W zeszłym roku dodawałam go do pieczonych ziemniaków ze szpinakiem. Wszystkim bardzo smakowały i nikt nie poznał, że je szpinak. To nieszczęsne warzywo nie jest niestety, zbyt lubiane, choć mam wrażenie, że nie z powodu smaku, tylko złych skojarzeń. Niedawno dowiedziałam się, że ta cała afera z wmuszaniem w dzieci szpinaku wzięła się ze zwykłej pomyłki. Naukowiec sporządzając listę składników odżywczych różnych warzyw postawił w złym miejscu przecinek.  Przez tę pomyłkę poszła w świat informacja, że szpinak ma 24mg żelaza w 100g. Niestety ma 10 razy mniej, chociaż to i tak dużo. Błąd został szybko wychwycony i sprostowany, ale jak wiadomo sprostowań nikt nie czyta...

A teraz pierogi.

Właściwie ten wpis powinien mieć tytuł- "Drugie życie surówki z kiszonej kapusty". Mam wiecznie problem z za dużymi porcjami kupowanych produktów. Powinny być opakowania dwuosobowe, a tak muszę wymyślać co zrobić z resztkami. Kiedy już całkiem nie mogłam patrzeć na miskę z kiszoną kapustą postanowiłam zrobić pierogi. Ciasto na pierogi najlepiej zrobić bez jajek, jest bardziej miękkie. Można natomiast dodać trochę oliwy z oliwek.
 Tak więc na ciasto:
  • 2 szklanki mąki
  •  woda
  •  sól, ciut oliwy.
Mąkę wysypujemy na stół lub stolnicę, co kto ma. W zagłębienie wlewamy ciepłą wodę, trochę więcej niż pół szklanki, solimy, dodajemy oliwę. Zagniatamy ciasto i wyrabiamy przez kilka minut. Im dłużej, tym lepiej. następnie trzeba uformować z ciasta placek i podsypując mąką, rozwałkować go dość cienko. Jak ktoś jeszcze nie ma wałka, może użyć butelki po winie, ale będzie trudniej.Przy pomocy specjalnej foremki lub szklanką wykrawamy z ciasta krążki, nakładamy na każdy łyżeczką farsz i sklejamy brzeg. Gotujemy w osolonej wodzie przez kilka minut. Podajemy z zeszkloną cebulką ( ja dodałam jeszcze garść granulatu sojowego zamiast skwarek) i paseczkami papryki.Jeżeli ktoś lubi, to można też od razu pierogi przyrumienić na patelni. Jeżeli natomiast chcemy je przechować na następny dzień- trzeba posmarować je olejem, żeby się nie posklejały.
Farsz:
  •  ok 20 dkg kiszonej kapusty
  •  parę suszonych grzybków
  •  cebula
  •  pieprz, 3 łyżki granulatu sojowego (niekoniecznie)
Grzybki namoczyć i drobno posiekać. Kapusta też musi być dobrze posiekana. Jeżeli mamy kapustę z marchewką, to też dobrze. Wszystkie składniki dusimy do miękkości, sok  trzeba z kapusty dobrze odparować, bo zbyt mokry farsz utrudnia lepienie pierogów. I to by było na tyle.

piątek, 24 lutego 2012

Kochajmy kopytka

Robienie kopytek jest tak proste, że kupowanie ich gotowych w sklepie jest po prostu grzechem. Mamy zresztą mnóstwo polskich ( mniej lub bardziej, bo pewnie kraje ościenne też by się o niektóre upominały) klusek łatwych i pysznych. Tym razem opiszę kopytka , bo to ulubione danie mojego ulubionego męża.
podstawą są ziemniaki, koniecznie 'stare'- bo młode mają za mało skrobi. Bardzo trudno mi opisać proporcje, zawsze robię na oko i na lepkość. No, ale postaram się. Zawsze jednak trzeba pamiętać, że ilość mąki może nie być precyzyjna, bo mąki są różne i różnie zachowują się kartofle. Niegrzeczne :)! Jest też wersja kopytek z serem, ale z serem to ja wolę leniwe.
Na kluski:  kilogram ziemniaków, jajko, ze dwie szklanki mąki pszennej ( np. szymanowska 480 ), pół szklanki mąki ziemniaczanej, trochę soli.
Ziemniaki najlepiej jest ugotować dzień wcześniej. Są tacy, co je gotują w mundurkach, ale ja jestem leniwa i nie chce mi się potem ich obierać. Po prostu poprzedniego dnia gotuję do obiadu więcej kartofli i resztę, dobrze ugniecioną, odstawiam na noc do lodówki. Tak czy inaczej, chodzi o to, by ziemniaki były zimne. Tak więc, zimne, dobrze ugniecione ziemniaki należy wyrobić na ciasto dosypując do nich oba rodzaje maki, odrobinę soli i  dodając całe jajko. Trzeba to zrobić szybko, bo ciasto zrobi się kleiste, a dodawanie mąki niewiele wtedy pomoże i spowoduje, że kluski będą twarde. Teraz trzeba zagotować w garnku lekko osoloną wodę. W oczekiwaniu na wrzątek urywamy po kawałku ciasta, wałkujemy dłońmi podłużne wałeczki, podsypując od spodu mąką. Z każdego wałeczka kroimy pod kątem kopytka, odsuwając je jednocześnie na bok. Gotowe kluchy wrzucamy ostrożnie do wrzątku, czekamy aż wypłyną i gotujemy 3 minuty. Wyjmujemy łyżką cedzakową, polewamy sosem i zjadamy z surówką.
Sos: dwie, trzy garści grzybów ( ja mam zapas mrożonych podgrzybków, bo było w tym roku sporo w naszym lesie, ale mogą być pieczarki) , cebula, pieprz, sól, śmietana, oliwa i masło
Grzyby i pokrojoną cebulę poddusić na patelni z oliwą, popieprzyć, posolić. Dodać śmietanę i łyżeczkę masła. I już.

niedziela, 19 lutego 2012

Racuszki z Bali


 Nie chciało mi się piec ciasta, więc na szybki podwieczorek zrobiłam racuszki bananowe. W telewizji był akurat film " Jedz, módl się i kochaj" i już zawsze będą mi się kojarzyły z Javierem Bardenem w błękitnej koszuli, na Bali. Coś pysznego!

Składniki : trzy dojrzałe banany, 2 jajka, cukier waniliowy, proszek do pieczenia, mleko, mąka, cukier, olej do smażenia.
Banany miksujemy w blenderze z 1/2 szklanki mleka, z białek ubijamy pianę, dodajemy żółtka, rozdrobnione  banany, cukier waniliowy do smaku, łyżeczkę proszku, 1/2 szklanki mąki i kilka łyżek cukru. Miksujemy na jednolitą masę. Łyżką wykładamy racuszki na gorący tłuszcz i smażymy z obu stron na złoto. Podajemy posypane cukrem pudrem.





Zupa porowa

Na wszystkich filmach powroty z targu są opisane ogonami porów wystających z koszyka. Fakt, że to wyjątkowo piękne warzywo. Niestety w stanie surowym jest dość ciężkostrawne i nie służy osobom ze słabą wątrobą. Jednak zamiast surówki każdy może spokojnie zjeść zupę porową. ja do swojej dodałam też sporo marchewki, dzięki temu była jeszcze bardziej delikatna i strawna.

Składniki: dwa spore pory, włoszczyzna plus 3 dodatkowe marchewki, oliwa z oliwek, vegeta naturalna ( bez glutaminianu sodu), przyprawy ( głównie pieprz zielony), skórka i sok z limonki,  czosnek, sól i cukier.

Wszystkie warzywa trzeba oczywiście dokładnie umyć. Jasną część porów kroimy na kilkucentymetrowe kawałki,  ciemnozielone liście wyrzucamy. Obieramy włoszczyznę i też kroimy na kawałki. Marchewki ścieramy na grubej tarce. Gotujemy warzywa w niewielkiej ilości wody, dodajemy dwa ząbki czosnku, vegetę i sól. Gdy  zmiękną przekładamy je do blendera i miksujemy. Otrzymana masę rozcieńczamy wodą do lubianej konsystencji, dodajemy odrobinę oliwy ( lub masła), szczyptę cukru, świeżo zmielony zielony pieprz, sok z jednej , małej limonki. Można dodać też inne przyprawy i zioła, co kto lubi. Na koniec wierzch zupy możemy przyprószyć startą skórką z limonki. Ja dodałam też kiełki rzodkiewki. Dodatkowo podajemy czosnkowe grzaneczki.
Na drugi dzień dodałam do zupy mleko, prażone siemię lniane i pestki dyni. Też była dobra.

Gulasz z papryki.

Kupiłam wyjątkowo mięsistą czerwoną paprykę i stąd pomysł, żeby zrobić z niej gulasz. Przydała się też resztka ajvaru, pozostałego po robieniu buritta. Wyszło danie proste, ale smakowite. Tęsknię do pory grillowania. Dobrze, że idzie już wiosna. Takie kawałki papryki podwędzone na grillu smakowały by jeszcze lepiej...Brakuje mi też świeżych ziół z ogródka. Rachityczne roślinki z mojego zacienionego parapetu nie maja takiej mocy smaku.
Składniki : czerwona papryka
                 czerwona cebula
                 seler naciowy ( trochę, też znalezione na dnie lodówki)
                 fasolka szparagowa z puszki
                 ajvar, oliwa, czosnek, pieprz, bazylia, pieprz ziołowy, natka
W rondelku rozgrzać odrobinę oliwy, dodać pokrojoną w duże kwadraty paprykę, cebulę, seler naciowy. Podlać wodą i dusić na małym ogniu przez kilka minut. Dodać sól, przyprawy i drobniutko posiekany czosnek.Dusić do zeszklenia papryki i cebuli. Na koniec dołożyć fasolkę i ajvar, tylko do podgrzania. Podawać z makaronem razowym lub orkiszowym, przybrać  bazylią i natką pietruszki.

piątek, 17 lutego 2012

Dziś niekulinarnie piszę, dziś są moje urodziny.  Jest bardzo dobry dzień, zaczyna pachnieć wiosną. Byłam po zakupy i spotkałam wielu ludzi. Teraz, kiedy się nie spieszę mogę postać i pogadać. Czasem ze spotkanym znajomym, czasem z sąsiadem, a czasem z zupełnie obcą panią. Serdeczne rozmowy o niczym ważnym pozostawiają dobrą energię. Dzisiaj jestem trochę wstawiona i już nic z tym nie zrobię, ale jutro skorzystam z tej energii i dokończę dwie zaległe sprawy...Dobranoc

Coś jakby buritto

Kiedyś w Warszawie była taka fajna, choć fastfoodowa restauracja Taco Bell. Nie wiem, czy teraz bym jeszcze coś z niej zjadła, ale kilkanaście lat temu tamte tacos i burritos wydawały mi się przepyszne. Pewnie sypali dużo sztucznych polepszaczy smaku :) Czasami robię więc buritto i zawsze wydaje mi się gorsze od zapamiętanych smaków. Tym razem było jednak całkiem niezłe. Wykorzystałam do farszu mniejsze kawałki boczniaka, pozostałe po smażeniu kotletów, a dla urozmaicenia smaku dodałam bałkański ajvar.
Składniki:
4 małe tortille, kupiłam gotowe
papryka
cebula
boczniaki
puszka czerwonej fasoli
ajvar
czosnek, chilli, pieprz, limonka, oliwa
Boczniaki drobno posiekać, paprykę i cebule pokroić w kostkę. Rozgrzać na patelni lub w rondlu łyżkę oliwy, wrzucić grzyby, paprykę, cebulę. Dusić przez ok. 15 minut. Dodać  wyciśnięte 2 ząbki czosnku, 3/4 puszki fasolki, doprawić solą, pieprzem i chilli.Można też zagęścić łyżką tartej bułki. Poddusić jeszcze chwilę. Tortille podgrzać na czystej patelni, tak aby zmiękły. Smarować farszem i zwijać lub tylko składać na pół. Pozostałą część czerwonej fasolki rozgnieść tłuczkiem do ziemniaków na jednolitą masę, przyprawić sokiem z limonki i odrobiną chilli. Podać jako sos do buritta razem z ajvarem. 
Robi się to wszystko bardzo szybko, można więc buritto polecić jako obiad w Dzień Leniucha, zamiast leniwych klusek. Zdjęcie wyszło mi takie ciemne, bo pogoda jest dzisiaj niezwykle niżowa...

wtorek, 14 lutego 2012

Zupa bardzo pomidorowa

Właściwie podawanie przepisu na zupę pomidorową jest bez sensu, bo i tak każdy robi ją po swojemu.  Moja babcia robiła zupę na rosole, z małej puszeczki koncentratu, za to z dużą ilością śmietany. Nie śmiem liczyć ile to miało kalorii. Mnie się ostatnio bardzo chciało pomidorów, niestety zimą te czerwone kulki w sklepie nie mają ani smaku ani zapachu. Pozostaje sok pomidorowy i zupa, bo za sosami nie przepadam. może mój organizm potrzebował likopenu. Ta cudowna substancja z gotowanych pomidorów jest nawet lepiej przyswajalna dla organizmu niż w surowych owocach. To dość osobliwe. Likopen  lepiej niż cokolwiek chroni nas przed nowotworami i zwapnieniem naczyń krwionośnych, podobno zapobiega też wiotczeniu naskórka. Czyż trzeba lepszej zachęty do jedzenia zupy ? tak wiec dla lepszego efektu zrobiłam zupę pomidorową z podwójnej dawki pomidorów.
Potrzebne: włoszczyzna, koncentrat pomidorowy, pudełko tomatery lub innego przecieru pomidorowego, przyprawy, trochę oliwy ( gdyż  likopen jest rozpuszczalny w tłuszczach), odrobina śmietany.
Z obranej włoszczyzny, pieprzu, soli i czosnku ugotowałam bulion. Marchewkę pokroiłam w słupki tak, by mogła pozostać w zupie. Resztę włoszczyzny po ugotowaniu wyjęłam ( i zjadłam :) Do bulionu dodałam duży słoik koncentratu, tomaterę, oliwę i zagotowałam. Do zupy pomidorowej trzeba też koniecznie dosypać odrobinę cukru, to bardzo poprawia jej smak. Jeść można z makaronem orkiszowym lub z ryżem, jak kto lubi. Na koniec kilka kleksów ze śmietany i zielona pietruszka. Pycha!

poniedziałek, 13 lutego 2012

Selerowe kotleciki z ananasem

Podobno seler ma prawie tak cudowne właściwości jak korzeń żeńszenia. Niestety  w wielu domach jest używany tylko jako składnik włoszczyzny do zupy. Gotowany w dużym kawałku, później  ląduje często, po prostu w śmieciach. Rzeczywiście seler wygotowany ze smaku w bulionie nie jest zbyt dobry. Ale dobrze przyprawiona surówka z orzechami lub kotleciki z selera to zupełnie inna bajka. Jedzmy więc seler, tym bardziej, że jest tani jak barszcz. W selerze znajduje się ponad 80 dobroczynnych dla zdrowia substancji. Dzięki nim działa uspokajająco, poprawia pracę serca, chroni przed rakiem, obniża ciśnienie, wygładza cerę. Jest dobry przy odchudzaniu, bo przyspiesza przemianę materii.  Ja na obiad zrobiłam seler z ananasem
Składniki to: korzeń selera, kilka plastrów ananasa z puszki, przyprawy, czosnek, oliwa do smażenia.
Seler obieramy i kroimy w plastry o grubości mniej więcej centymetra. W niewielkiej ilości wody lub na parze, gotujemy plastry, by trochę zmiękły. Po obgotowaniu  przyprawiamy pieprzem, odrobiną maggi i  smażymy na oliwie dodając pod koniec pokrojony ząbek czosnku. Jeżeli ktoś nie przepada za posmakiem selera, można go smażyć z pokrojoną pieczarką, nabierze grzybowego aromatu. Plastry ananasa podgrzewamy na tej samej patelni i układamy na talerzu na przemian z plastrami selera. Jako dodatek dobrze smakuje ryż z dodatkiem pesto i odrobiną soku z limonki.

piątek, 10 lutego 2012

Grzybki

Pościel na mróz wywiesić, z psami  po śniegu poskrzypieć, ciasto upiec, książkę poczytać. Najlepiej jest na świecie. I pomyśleć, że mogę to wszystko robić, dzięki ciężko pracującemu w tym czasie mężowi. No, ale mąż to właściwie moja zasługa.
 A tak na marginesie - dziś szybki obiad dla  pracującego mężczyzny. Kotleciki z boczniaków.
Wyjątkowo smaczne grzybki, zazwyczaj dodawałam je pokrojone do dań "chińskich". Mogą jednak zastąpić świetnie mięso. Okazuje się też, że zawierają sporo witamin, między innymi witaminę C, witaminy B ( w tym jakże cenną B12), dobre tłuszcze, potas, fosfor i wiele innych dóbr. W medycynie chińskiej sproszkowane boczniaki są lekarstwem na stawy, przedłużają życie, obniżają poziom złego cholesterolu.  Mają dobry smak, usmażone smakują podobnie do kani.
Najłatwiej jest je usmażyć jak schabowe. Trzeba dokładnie odciąć twardy trzon i zostawić sam kapelusz. Po umyciu solimy i pieprzymy, obtaczamy w mące, jajku, tartej bułce. Smażymy na oleju, pod koniec dodajemy łyżeczkę masła dla wzbogacenia smaku. Podajemy z ziemniakami i jarzynkami.. Ja zrobiłam czerwoną kapustę. Dawno już za mną chodziła. Kiedyś jakoś częściej się jadło kapustę czerwoną, mam wrażenie. Może dlatego, że zimą był naprawdę mały wybór warzyw.  Lubię sałatkę z czerwonej kapusty w wersji najprostszej. Kapustę poszatkować, ugotować w lekko osolonej wodzie, przestudzić. Pokropić solidnie sokiem z cytryny, tak by z niebieskiej, kapusta zrobiła się czerwona. Pokropić oliwą z oliwek. Ewentualnie dodać wcześniej namoczone rodzynki. Wersja " na bogato" zawiera dodatkowo trochę czerwonej cebulki, winne jabłka, starte na tarce i  pokrojone włoskie orzechy.

środa, 8 lutego 2012

Zamiast zastanawiać się co musisz dzisiaj zrobić, zapytaj  jaką możesz sobie dzisiaj zrobić przyjemność!

wtorek, 7 lutego 2012

Pyszna papryka.

Przez dwa ostatnie dni jedliśmy kotlety " mielone". Zrobiłam je z granulatu sojowego, a dalej klasycznie, tak jak zwykłe mielone. Na drugi raz dam jednak więcej cebuli i czosnek - były trochę za mdłe.Dobrze, że miałam jeszcze wege- smalczyk, okraszone nim kotlety smakowały lepiej. Przepis na ten smalec można znaleźć na blogu Veganizm- i życie jest pyszne, moją wersję też kiedyś podam . Pychota!
  Dzisiaj natomiast wymyśliłam nadziewaną paprykę, w wersji " na szybko". Składniki tego dania to resztki z lodówki, trochę za dużo mi się ugotowało ryżu, został kawałek sera i tak dalej...I te opakowania rukoli, zawsze są takie duże, nie mogę nigdy zjeść za jednym zamachem.
Składniki:
Spora papryka
ser pleśniowy ok. 15 dkg
ugotowany ryż, 4 łyżki
pół cebuli,limonka
pieprz, natka pietruszki,
rukola , tymianek
Paprykę przekroić na pół, wzdłuż, oczywiście. Usunąć delikatnie gniazdo z nasionami, przepłukać. Na patelni zeszklić posiekaną drobno cebulę. jednocześnie na tej samej patelni położyć połówki papryki żeby zmiękły. Zeszkloną cebulę zabrać z patelni, paprykę przełożyć na drugą stronę i jeszcze przez chwilę podgrzewać, najlepiej pod przykryciem. Kiedy papryka zmieni kolor na matowy -jest gotowa. zdejmujemy z niej skórkę. cebulę łączymy z ryżem, serem i posiekaną natką. Ugniatamy widelcem na gładko, dodajemy trochę pieprzu. Napełniamy połówki papryki masą i rumienimy na patelni. Przed podaniem skrapiamy sokiem z limonki i dekorujemy rukolą i tymiankiem.

sobota, 4 lutego 2012

Koniki

Kiedy jeszcze rozwożono węgiel do domów wozami , w czasie rozładunku, woźnica dawał koniom worki z owsem. Dzięki temu były najedzone i nie nudziły się w czasie, gdy węglarze zajmowali się swoją robotą. Jestem starą kobieta i pamiętam takie rzeczy. Na cześć znikających z naszego życia koni pociągowych, proponuję nazywać te ciasteczka "konikami".
Ciasteczka owsiane można robić na  wiele sposobów. Jednak podstawowe są dwa: ciasteczka mokre i suche, lub  raczej miękkie i chrupiące. Chrupiące robimy na bazie płatków zrumienionych na suchej patelni, a te bardziej miękkie z płatków namoczonych w wodzie.
Ciasteczka owsiane  chrupiące
Potrzebujemy:  3 czubate łyżki płatków górskich
                         szklankę mąki 
                         pół szklanki cukru ( najlepiej trzcinowego), szczypta soli
                         3 łyżki miodu
                         120 g masła
                         jajko
                         proszek do pieczenia   
  Płatki wsypujemy na gorącą patelnie i lekko rumienimy. Masło rozpuszczamy w rondelku, kiedy przestygnie dodajemy cukier, szczyptę soli, miód, jajko i ucieramy do puszystości. Dosypujemy mąkę zmieszaną z proszkiem i płatki. Można też dodać zapach waniliowy lub migdałowy lub część płatków zastąpić uprażonym sezamem. Powinna powstać gęsta masa, w razie potrzeby dosypujemy mąki. Formujemy  kulki wielkości orzecha i rozpłaszczamy ( najlepiej szklanką bo się nie przykleja) na blasze.Jeżeli blacha jest teflonowa nie trzeba niczym jej smarować, zwykłą można wyłożyć papierem do pieczenia. Pieczemy do uzyskania złocistego koloru (15-20minut) w temperaturze ok. 180 stopni.

Ciasteczka bardziej miękkie są,  natomiast doskonałe z różnymi bakaliami. Ja zrobiłam z suszoną żurawiną. 
Składniki:
                      3 czubate łyżki płatków namoczonych w wodzie lub mleku
                      szklanka lub więcej mąki, proszek do pieczenia
                      2/3 szklanki cukru, szczypta soli
                      2 jajka
                      100 g masła, roztopionego
                      4 łyżki oleju
                      2 garstki żurawin ( jeśli są duże lepiej je trochę posiekać)
Oddzielamy białka i dodajemy do nich szczyptę soli. Ubijamy pianę. Żółtka ucieramy z cukrem do białości, dodajemy masło, olej, mąkę z proszkiem, płatki ( dobrze odsączone z wody), żurawiny i łączymy wszystko z pianą.Jeżeli trzeba dosypujemy mąki, aż masa będzie wystarczająco gęsta. Ciasteczka można wykładać na blachę łyżką, pamiętając o odstępach - w czasie pieczenia urosną. Pieczemy ok. 15 minut w temp. 180 stopni.
Nie podaję ilości proszku, bo zawsze jest na torebce podana proporcja - w stosunku do ilości mąki. Jeżeli używamy mąki pełnoziarnistej, lepiej dać trochę więcej proszku, niż każą na opakowaniu.
                   

piątek, 3 lutego 2012

Torebka fasolki

W przepastnych czeluściach komórki znalazłam całą torebkę fasolki. Późnym latem wyłuskałam  przerośniętą szparagową i zostawiłam do wyschnięcia - teraz znalazłam i jest. Nie, oszukuję, już jej nie ma . Została zjedzona. Jako fasolka po krubińsku.
Składniki:
Torba fasolki znalezionej w komórce
3 ziemniaki
1 opakowanie Tomatery ( lub innych pomidorów)
cebula, trochę masła i oleju
czosnek, bazylia, pieprze, sól
Fasolkę trzeba namoczyć na noc w wodzie. Gotować przez godzinę, sprawdzić czy zmiękła, jeśli tak- posolić, gotować jeszcze przez pół godziny ( lub krócej, jeśli jest wystarczająco miękka). Kiedy fasolka trochę przestygnie, odlać nadmiar wody, a dołożyć łyżkę masła. Odlanie wody od bardzo gorącej fasoli, powoduje łuszczenie się skórki, co nie wygląda ładnie. Na patelni rozgrzać odrobinę oleju,  zeszklić posiekaną cebulę, dodać przyprawy i opakowanie pokrojonych pomidorów. Chwilę poddusić. W oddzielnym garnuszku ugotować ,al dente, ziemniaki pokrojone w kostkę. Połączyć fasolkę, ziemniaki i sos. Można posypać startym serem i zieleniną.

czwartek, 2 lutego 2012

Nóżka czy ogonek?

I pomyśleć, że się bałam braku pomysłów na dania bez mięsa ! Wczoraj byłam po zakupy - jeżdżę raz w tygodniu do Legionowa- i miałam więcej pomysłów niż pieniędzy. W dodatku okazuje się, że kiedy większość zakupów to warzywa - przy kasie mniej boli. Zawsze staram się wybierać to, co urosło w Polsce, i jest  ''normalne'' o tej porze roku. Nie kupuję, więc w lutym świeżej zielonej fasolki i groszku z  Maroka ani truskawek z Tunezji. Wszystko, co musi długo podróżować, jest obsypane grubszą warstwą chemii. Jeśli chodzi o cytrusy i banany to nie mamy wyboru. Ale mandarynki zawsze wybieram hiszpańskie, tak  jak wino. Trafiłam też na hiszpańskie cytryny, pakowane w torebki, reklamowane jako '' niesypane''. Ładnie. W szkole  (na psychodietetyce) uczyli nas też, żeby nie kupować warzyw i owoców największych. Choć odruchowo zawsze sięgamy właśnie po te największe i najbardziej dorodne, musimy pamiętać, że ponadprzeciętne owoce zjadły ponadprzeciętną dawkę nawozów azotowych i nie są wcale dla nas najzdrowsze .
Wracając do pomysłów na zielone jedzenie, okazuje się, że wiele znanych nam od dawna potraw jest wegetariańska lub łatwo je na takie przerobić. Kluski wszelakie na przykład, pierogi, faszerowane papryki lub pieczarki, tysiące zup. Ponieważ pieczarki były w cenie promocyjnej, zaczęłam od faszerowanych pieczarek.
Składniki:
  • 10 dużych, jędrnych pieczarek
  • tarta bułka, najdrobniejszy granulat sojowy
  • Vegeta
  • 1/2 cebuli
  • jajko
  •  pieprz, natka i 2 łyżki oliwy
Umyte pieczarki pozbawiamy nóżek, najlepiej wyłamując je ( brzmi makabrycznie :), tak by w kapeluszu było dużo miejsca na farsz. Kapelusze na razie odkładamy w bezpieczne miejsce. Nóżki lub, jak kto woli, ogonki ścieramy na tarce o dużych otworach. Można też zetrzeć lub drobniutko posiekać cebulę. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy, wrzucamy starte ogonki, cebulę, 3 łyżki tartej bułki ( ja wcześniej namoczyłam ja w wodzie), łyżkę granulatu sojowego ( niekoniecznie), pół rozbełtanego jajka, pieprz, trochę Vegety, posiekaną natkę i ewentualnie sól. Lekko podsmażamy i ewentualnie dolewamy trochę wody dla uzyskania kleistej, ale zwartej konsystencji. Kiedy farsz wystygnie, nadziewamy nim kapelusze, panierujemy w pozostałej części jajka i tartej bułce. Smażymy na łyżce oliwy, na wolnym ogniu i pod przykryciem, przez ok. 15 minut. Na koniec zdejmujemy przykrycie i na chwilkę zwiększamy ogień dla ładnego zrumienienia. Jeżeli wyszło nam za dużo farszu, można z niego zrobić kotleciki. Bardzo dobre !