To danie powstało z potrzeby zieleni. Niestety za oknem jeszcze szaro, brązowo i chociaż już nie biało, to wciąż nie zielono. Wyciągnęłam więc z lodówki : mrożoną zieloną fasolkę typu mamut
zieloną paprykę
kalarepkę
zielone pesto
Warzywa pokroiłam, poddusiłam w rondelku z odrobiną oliwy. Nie dawałam przypraw, wystarczy pesto. Osobno ugotowałam makaron orkiszowy i jeszcze ciepły wymieszałam z pesto. Dodałam warzywa, posypałam siemieniem lnianym i pietruszką. A, i dodałam jeszcze kawałki sera kefalotiri, on też jest zielonkawy. Bardzo lubię ten grecki ser, jest bardzo wyrazisty w smaku. W zeszłym roku dodawałam go do pieczonych ziemniaków ze szpinakiem. Wszystkim bardzo smakowały i nikt nie poznał, że je szpinak. To nieszczęsne warzywo nie jest niestety, zbyt lubiane, choć mam wrażenie, że nie z powodu smaku, tylko złych skojarzeń. Niedawno dowiedziałam się, że ta cała afera z wmuszaniem w dzieci szpinaku wzięła się ze zwykłej pomyłki. Naukowiec sporządzając listę składników odżywczych różnych warzyw postawił w złym miejscu przecinek. Przez tę pomyłkę poszła w świat informacja, że szpinak ma 24mg żelaza w 100g. Niestety ma 10 razy mniej, chociaż to i tak dużo. Błąd został szybko wychwycony i sprostowany, ale jak wiadomo sprostowań nikt nie czyta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz