wtorek, 31 stycznia 2012

Sylwester z kaszą

Każdego roku, na Sylwestra, mój dziadek kupował kaszę jaglaną. Punktualnie o północy musieliśmy zagryzać szampana kaszą gotowaną na sypko i bez dodatków. Jednocześnie każdy musiał mieć przy sobie pieniądze- często panie, nie mając kieszeni w sukienkach, tańczyły z monetą w bucie. A wszystko to po to, by być zdrowym i bogatym przez cały rok. Przypomniały mi się te Sylwestry, dzisiaj zwane domówkami, bo kupiłam płatki jaglane. Trochę się bałam, że będą smakowały dziwnie. Na pierwszy raz wymieszałam je z płatkami owsianymi. Niepotrzebnie - okazały się pyszne. Wchodzą więc na listę zakupów obowiązkowych. Nigdy nie wiadomo czy nie przyniosą bogactwa. A na pewno przyniosą ładne włosy i paznokcie - kasza jaglana zawiera krzemionkę, bardzo dobrą na porost i leczącą stawy. Podobno greccy bogowie ambrozję przyrządzali właśnie z kaszy jaglanej z miodem. Rzeczywiście jak się poczyta, co zawiera  ta kaszka, to jest tam iście boska liczba dobroczynnych składników.

Naleśniki wytrawne

Trochę dzisiaj  zmęczyły mnie moje psiaki. Najstarszy czyli, Dziabutek, szczekał bez powodu przez pół dnia, leżąc spokojnie w koszyczku, jakby to nie on szczekał. A głos jego ogromny, jak to u dobermana. Najmłodszy został na trochę sam w domu i zrobił przemeblowanie. Wyglądało to trochę tak,jakby nas szukał pod meblami i je poprzesuwał. I pod kołdrą nas szukał, i pod prześcieradłem i jeszcze w kilku miejscach...Jutro w związku z tym będę robiła porządki. Wszystko jest pokryte kłakami i przynoszonym przez 24 łapy kurzem. Najboleśniejsze są chwile gdy tak pięknie zaświeci słońce...wszystko wtedy widać jak na dłoni. I te oślinione szyby w oknach też. No, ale na szczęście nie będę myła okien jak jest 15 stopni na minusie. Chociaż może..nie, żartowałam.
Dzisiaj jedliśmy naleśniki:
Do zwykłego ciasta naleśnikowego ( tzn. jajko+woda+mąka) dodałam trochę sosu sojowego i pieprzu.
Usmażyłam naleśniki na oleju rzepakowym.
W rondelku ugotowałam z trochę szpinaku, dodałam czosnek, odrobinę mleka, posiekane włoskie orzechy i serek pleśniowy. Tym farszem posmarowałam naleśniki i pozwijałam jak tortille. Do tego trochę śmietany (wystarczy ta 12 %)   z serkiem pleśniowym jako sos i reszta orzechów włoskich jako posypka.
 Wypróbowałam też dzisiaj pasztet sojowy, z kiszonym ogórkiem smakował prawie tak, jak kiedyś pasztet kielecki - na wakacjach pod namiotem. I co ciekawe jedna z moich kotek też się poczęstowała.

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Owies dla konia?

Niemal codziennie, na śniadanie, jemy płatki owsiane na mleku i z owocami. Na początku, gdy zaczęłam owsiankowe śniadanka, musiałam mężowi robić coś innego. Po po jakimś czasie, nie będąc namawianym, sam się przekonał, że to dobre. Pomogło też chyba to, że ze wszystkich stron słychać o tym, jakie to płatki owsiane mają super właściwości. Rzeczywiście jest to jeden z tych produktów - szczodrze obdarzonych przez naturę. Ma dobre tłuszcze, wapń, magnez, witaminy z grupy B-  działające  kojąco na nerwy i poprawiające zdolność uczenia się. Zawierają wyjątkowo dobry rodzaj błonnika, powstający z nich śluz  goi przewód pokarmowy ...i tak dalej i tak dalej....Nie chcę tu nikogo zanudzić, bo lista cudownych właściwości owsa jest bardzo długa. I oczywiście ludzie, jak to ludzie, 95% produkcji owsa przeznaczają na karmę dla zwierząt. Podawanie przepisu na owsiankę jest może trochę śmieszne, bo niby każdy wie jak to się robi, ale jakby ktoś jednak nie wiedział to bardzo proszę:
Należy używać płatków zwykłych, nie błyskawicznych ( te są już przerobione w fabryce i w związku z powyższym mają mniej składników odżywczych), moim zdaniem najsmaczniejsze są górskie, w białej papierowej torebce.
Na jedną osobę trzeba wziąć 3 duże łyżki płatków.
W garnuszku gotuję szklankę wody, wrzucam płatki i małą szczyptę soli, gotuję kilka minut na małym ogniu, dolewam mleko, podgrzewam, ( już nie gotuję, żeby nie tracić wartościowych składników z mleka) dodaję pokrojonego banana, jakieś owoce mrożone lub ze słoiczka ( latem specjalnie robię małe słoiczki z malinami i innymi owocami z naszej działki) W sezonie letnim jest oczywiście łatwiej, ale teraz też można coś wymyślać. Dla męża dosładzam, bo on jest słodkolubny i nie ma problemów z nadwagą. Ja jem bez cukru i,  i tak mi bardzo smakuje.
Przy niedzieli postanowiłam z podobnych składników zrobić owsiane racuszki:
4 łyżki płatków namoczyłam w ciepłej wodzie, dodałam garść rodzynek, mąkę, jajko, rozgniecionego banana, łyżeczkę cukru i szczyptę soli. Smażyłam na łyżce oliwy. Wyszły dobre, szczególnie dobrze smakowały z powidłami śliwkowymi od mojej mamy. Jednak, na drugi raz, dam więcej bananów, bo nie było prawie czuć ich smaku.
Robiłam tez kiedyś ciasteczka owsiane, ale opiszę  kiedyś jak będę robiła znowu, bo nie pamiętam jak.

sobota, 28 stycznia 2012

Makaron z cieciorką i ciasto czekoladowe

Dziś, z pewną nieśmiałością jeszcze, zrobiłam mężowi obiad bez mięsa. Od dawna rozmawialiśmy o hipokryzji naszej, bo zwierzęta kochamy, a mięso ze sklepu jest -  nie ze zwierząt, niby. Tylko tak trudno się przestawić. Jesteśmy wszak pokoleniem, które w czasach  PRL-u zostało nauczone, że mięso jest dobrem wyjątkowym, skoro reglamentowanym. A już mężczyzna musi jeść mięso koniecznie, bo nie będzie miał siły. I potem jest tak, że mąż mnie pyta: - a czy my się tym najemy? Najedliśmy się.
 Makaron z cieciorką
Składniki:
Makaron orkiszowy
Słoiczek pesto sycylijskiego
Pomidor
Oliwki czarne
Puszka cieciorki
Czosnek, oliwa
Makaron ugotować al dente. W rondelku rozgrzać 2 łyżki oliwy, wrzucić pokrojony pomidor i rozgniecione 3 ząbki czosnku. Chwilę podsmażyć, zmniejszyć ogień. Dodać kilka pokrojonych oliwek, pesto, trochę wody i odsączoną z zalewy cieciorkę. Gdy cieciorka jest gorąca - polać całością makaron. Na wierzch położyć jeszcze  trochę oliwek, posypać zieleniną. Znakomity obiad w kilka minut!
Można oczywiście ugotować samemu cieciorkę, ale miałam akurat taką w puszce. Nigdy przedtem jej nie kupowałam i chciałam spróbować. Jest trochę za miękka, ale smaczna.
Wieczorem upiekłam w nagrodę ciasto czekoladowe:
Składniki:
3 jajka
!/3 szklanki oleju rzepakowego lub winogronowego
Szklanka cukru
Szklanka mąki
Proszek do pieczenia, zapach waniliowy
Kakao, rodzynki
Na polewę- kakao, 50 g masła, 4 łyżki cukru
Orzechy do posypania
Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli. Olej wymieszać z cukrem, dodać żółtka, mąkę z proszkiem do pieczenia i 3 łyżkami kakao. Wszystko połączyć z pianą i dodać namoczone wcześniej rodzynki. Przełożyć do foremki wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą lub mąką. Ja piekę w prodiżu, bo mam od dawna popsuty piekarnik. Piec ok. 30- 40 minut. Po wyjęciu ciasta czekamy - aż przestygnie i kiedy jest jeszcze trochę ciepłe, polewamy polewą czekoladową i posypujemy pokruszonymi orzechami. Polewę robi się tak - do rondelka wrzucamy masło, cukier, 2 łyżki kakao i lekko podgrzewamy. Kiedy składniki się połączą- odstawiamy z ognia i ciepłą, ale nie gorącą polewę wykładamy łyżką na ciasto.
Takie ciasto starcza u nas na kilka dni, jest bardzo sycące. Warto je upiec. Zajmuje to mało czasu, a własne ciasto jest zdrowsze od tak zwanego kupnego. Do prawie wszystkich wyrobów cukierniczych dodaje się złe, ze zdrowotnego punktu widzenia, tłuszcze nasycone i  zawierające izomery trans. Są najtańsze i to się liczy. Nawet dobre czekolady je zawierają. W Kanadzie jest już zakaz sprzedaży produktów, zawierających więcej niż kilka procent  tłuszczów nasyconych. W Europie, z tego co wiem,  nie ma takich norm. Tłuszcze nasycone są powodem miażdżycy, powodują podniesienie poziomu złego cholesterolu, pośrednio powodują zawał  serca i udary. Jeśli zaczniecie czytać etykiety w sklepach okaże się, że bardzo trudno ich unikać kupując jakiekolwiek słodycze. Bezpieczne są chyba tylko biszkopty :) A pieczenie ciasta  jest łatwe i tak ładnie pachnie w całym domu...

piątek, 27 stycznia 2012

Zupa z brokułów

 I udało mi się na ścieżce ku wegetariańskiej diecie ugotować zieloną zupę, bardzo pyszną zresztą.
Składniki :
Duży brokuł lub 1 opakowanie mrożonych
Włoszczyzna lub 1/2 opakowania włoszczyzny mrożonej
Duży ziemniak albo lepiej dwa
Cebula, 3ząbki czosnku, oliwa
Przyprawy np. pieprz i sok z cytryny

Cebulę podsmażamy na 2 łyżkach oliwy, dodajemy pokrojony czosnek. W garnku gotujemy dość drobno pokrojoną włoszczyznę ( ta z mrożonki jest już pokrojona, to łatwiej) i dokładamy zeszkloną cebulę z czosnkiem. Obieramy i kroimy w kostkę ziemniaki.Dodanie ziemniaków polepsza kremowość konsystencji :) Brokuły dzielimy na  małe kawałki ( łodygi można zetrzeć na tarce o grubszych otworach). Ziemniaki i brokuły wrzucamy gdy włoszczyzna jest już podgotowana, tzn po kilku minutach. Trzeba teraz zupę posolić i popieprzyć do smaku. Po ugotowaniu miksujemy w blenderze i dodajemy sok z cytryny lub z limonki. Można potem na talerzu dodać na środku kleks z kwaśnej śmietany i posypać z wierzchu kiełkami i zieleniną. Albo tylko posypać serem bułgarskim. Albo posypać pokruszonymi orzeszkami. W osobnej miseczce podajemy chrupki czosnkowe zrobione np. ze zrumienionych na patelni kawałków chleba lub bułki. A i jeszcze jedno - dla estetów- można część brokułów, ścięte same pączki, dać na końcu  i tylko zagotować - dzięki temu zupa będzie miała bardziej zielony kolor. Natomiast za dużo marchewki we włoszczyźnie spowoduje, że będzie brązowa.
Jeżeli ktoś nie lubi brokułów to polecam tę zupę szczególnie, smakuje kremowo i  zupełnie  inaczej niż np. brokuły gotowane. Warto spróbować, bo to warzywo o szczególnych właściwościach. Ma dużo wapnia, żelaza, potasu i bardzo dużo witaminy C.Wzmacnia odporność i  ma właściwości antyrakowe. Smacznego.

Mój mąż gra sobie w  Gwiezdne Wojny . Niech moc będzie z nami....

Trzeba poczekać, aż się rozpali...

Tyle się zwleka i czeka i nie wiadomo po co. A jak się wreszcie zaczęło pisać to w głowie nic z przemyśleń nie zostało. Jak nic to nie ma co dzielić.
Czytam teraz Dzienniki Mrożka i bardzo mnie pociesza, że on  taki był pełen obaw i trudności miał ze zorganizowaniem się i z życiem nie radził sobie. Oczywiście radził sobie, ale myślał, że sobie nie radzi. Męczył się dzień po dniu i w każdych okolicznościach. Trudno jest coś tworzyć w ogóle. Jak cię okrzykną geniuszem to i tak masz wątpliwości czy to z powodu talentu twojego, czy głupoty tych co okrzyknęli. Jak krytykują to może z zawiści ...i tak w kółko. A nie zwracać uwagi-to kto to potrafi tak ?
Przyszedł mróz i  nie chce mi się wychodzić z domu. Dobrze, że psy moje nie dadzą spokoju póki porządny spacer się nie odbędzie. Od siedzenia w domu i przy komputerze to same głupie myśli przychodzą i następnego dnia jest jeszcze gorzej i następnego jeszcze...
Gotowanie jest ratunkiem bo uspokaja i można jeszcze pomyśleć, że jednak coś pożytecznego się dzisiaj zrobiło. Próbuję przejść na wegetarianizm. Trudno, bo lata przyzwyczajeń. Więcej kłopotu z nawykami w kuchni i podczas zakupów- niż ze smakami. Dzisiaj zupa- krem z brokułów. Chce mi się ciepłej zupy na ten mróz...Nie gotuję nigdy według przepisu. Wymyślam i smakuję czy miałam rację. Często potem nie pamiętam co dałam. Będę więc zapisywać.Tymczasem idę do kuchni.
 Gotuję na ogniu,  na  gazie  mówi się teraz. Kiedyś zupełnie inny  był ogień i ważniejszy. Tak mi przyszło do głowy, bo mróz na zewnątrz, a ja mam ciepłą wodę w kranie i nie muszę jej grzać na ogniu. To dobrze i nie dobrze. Dobrze, bo wygodnie. Niedobrze bo nie ma tego zapachu i nastroju. Moja babcia musiała jeszcze rozpalać, najpierw drewnem, dziadek specjalnie takie cienkie kawałki kroił siekierą, potem dokładała węgiel. -Trzeba poczekać aż się pod kuchnią rozpali - mówiła.